Portal Fronda.pl: Jak po kilku dniach, na zimno, ocenia pan poseł akcję MON ochrzczoną przez media jako „nocne przejęcie” Centrum Kontrwywiadu przy NATO?

Michał Jach (PiS), szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej: CEK nie jest struktura natowską, ale inicjatywą zorganizowana przez Polskę i Słowację – przy NATO. Ministerstwo Obrony Narodowej odwołało płk. Krzysztofa Duszę z funkcji szefa tej placówki. To rzecz zupełnie normalna. Płk Dusza dopuścił się natomiast rzeczy niebywałej: Oficer odmówił wykonania rozkazu przełożonego. To świadczy o takim wojskowym jak najgorzej. Sam 25 lat służyłem w armii. Nie wyobrażam sobie, bym miał nie wykonać polecenia przełożonego. Są konkretne procedury, oficer ma prawo się odwołać, ale nie może odmówić wykonania rozkazu! W warunkach wojennych każdy wie, jakie są tego konsekwencje. Samo zachowanie płk. Duszy dyskwalifikuje go jako oficera. Gdy dodamy do tego, że pan płk Dusza był w delegacji Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej i podpisywał w 2010 roku współpracę z rosyjską z FSB… Są to dla mnie rzeczy niepojęte. Nie wyobrażałem sobie, że takie sprawy mogą się wydarzać w Siłach Zbrojnych po upadku komunizmu i przystąpieniu do NATO. To brzmi jak jakaś fantastyczna opowieść z księżyca. Gdyby opowiadał mi to ktoś o jakimś innym państwie, to, podejrzewam, nie uwierzyłbym. Jak widać jednak w polskich Siłach Zbrojnych jest to możliwe.

Tymczasem w poniedziałek rzecznik MON poinformował, że gabinet płk. Duszy był w momencie wejścia do niego kierownictwa MON dość szczególnie „przystrojony”. Godło Polski miało znajdować się za żaluzją, a w centralnym miejscu wyeksponowany miał być… herb FSB właśnie.

[śmiech] To jest coś niebywałego! Panu pułkownikowi pomyliły się chyba lata i przełożeni. Jeżeli tak wyglądał jego gabinet… Wyobrażam sobie, że oficer ma wyeksponowanego przełożenia, ministra, prezydenta czy dowódcę. A pan pułkownik miał FSB… Tego nie da się skomentować w normalnych słowach.

A jak po pięciu latach ocenia pan fakt zawarcia tej umowy? Premier Donald Tusk, niezgodnie z prawem, dowiedział się o jej podpisaniu dopiero po ponad roku, o sejmowej komisji nie wspominając…

Na podstawie tego faktu możemy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że poza oficjalną władzą działają w Polsce jeszcze jakieś siły nieformalne, które mogą sobie lekceważyć nie tylko opozycję, ale także urzędującego premiera. Można go sobie zlekceważyć i nawet nie pytać o zgodę przy podejmowaniu takiej decyzji, mimo, że przepisy tak nakazują. To świadczy o arogancji tych ludzi i przekonaniu o swojej bezkarności. A zachowanie płk. Duszy z ostatniego tygodnia jedynie to w sposób jaskrawy potwierdza.

Jak informowały niedawno media za rządów PO-PSL z MON wykradziono setki tysięcy maili. Myśli pan poseł, że można założyć, iż działo się to przy współdziałaniu jakichś polskich wojskowych?

Nie można wykluczyć takiej możliwości, zwłaszcza po tym, czego się ostatnio dowiadujemy… Z drugiej jednak strony zabezpieczenie przesyłu danych niejawnych jest w Siłach Zbrojnych skandaliczne. Pamiętamy pożar Mostu Łazienkowskiego, gdzie uszkodzona została także sieć informatyczna, którą pewna firma wydzierżawiła Ministerstwu Obrony Narodowej. Sieć ta była niezarejestrowana, nie została zgłoszona właścicielom mostu. Ot tak sobie położyli, a ministerstwo wydzierżawiło od nich łącze. Podejrzewam, że w Bantustanie takie rzeczy są trudne do wyobrażenia… A przecież – tak samo jak zachowanie płk. Duszy – to kwestie ocierające się o zagrożenie bezpieczeństwa państwa.

Abstrahując już od samego płk. Duszy, jak ocenia pan poseł pracę SKW po 2007 roku? Kontrwywiad dobrze realizował swoje zadania?

Wiosną tego roku ABW opublikowała raport, w którym stwierdzono, że Polska jest jednym z głównych kierunków operacji FSB. Tymczasem przez 26 lat w Polsce złapaliśmy czterech rosyjskich agentów, licząc już z tym zdemaskowanym niedawno dziennikarzem. To oznacza całkowitą nieudolność służb kontrwywiadowczych. Nie trzeba być znawcą kontrwywiadu, by to stwierdzić. Wystarczy logika: W Polsce, na głównym kierunku działań rosyjskich służb, łapie się przez 26 lat 4 agentów, średnio jednego na siedem lat! A nasi sojusznicy wychwytują kilku rocznie... Podejrzewam, że cała polska ochrona kontrwywiadowcza jest iluzoryczna.

Czyli rosyjska agentura ma się w Polsce bardzo dobrze?

Agentura wpływu – bo nie wiem, na ile agentura jako taka – jest bardzo silna. Często widzę w telewizji twarze tak zwanych ekspertów w sprawach zbrojeniowych. Od razu wiem, co i w jaki sposób dany człowiek będzie mówił. Często nie mam wątpliwości, że „ekspert” mający usta pełne haseł o ojczyźnie i patriotyzmie w istocie nie działa w interesie Rzeczpospolitej.

Jakie instrumenty ma państwo, by tych ludzi zdemaskować i ukarać?

Trzeba dokładnie przejrzeć służby kontrwywiadowcze. Tych, którzy się nie nadają do pracy, trzeba pozwalniać. Narzędzia są znane. Jak powinna funkcjonować służba kontrwywiadowcza nie jest żadną tajemnicą, w wielu państwach działa to świetnie. U nas natomiast ludzie w kontrwywiadzie biorą pieniądze za nic, a niektórzy z nich, być może, współpracują z obcymi czynnikami. Kontrwywiad trzeba gruntownie naprawić, tak jak i całe Siły Zbrojne.

Dziękuję za rozmowę.

p.