Kobieta wspomina, że wyszukała w Internecie potrzebnych danych i w nawigacji w swoim telefonie zamieściła adres kliniki, w której zamierzała zabić swoją córkę. Gdy weszła do budynku, doznała prawdziwego szoku.

Pracownicy nie chcieli bowiem wykonać aborcji tłumacząc, że ich wspierające życie centrum nie przeprowadza takich „zabiegów”. Gdy kobieta opuściła centrum, nie była już tak pewna, co ma dalej zrobić. Personel z Centrum Ciąży podważył pewność jej decyzji o zabiciu dziecka.

Wkrótce kobieta wyszukała w telefonie kolejnej kliniki aborcyjnej, ale... znowu trafiła do innego centrum promującego życie. Ostatecznie przekonana, zdecydowała, że nie pozbędzie się swojej córki. „Wtedy uznałam, że Bóg chciał mi coś powiedzieć” – wspomina szczęśliwa dziś matka.

Pac/lifenews