Była kanclerz Niemiec Angela Merkel w ostatnim czasie jest naciskana zarówno przez media, opinię publiczną jak też wiele środowisk politycznych do zajęcia jednoznacznego stanowiska ws. zbrodni wojennych, jakich dopuszcza się Rosja na ludności cywilnej w trakcie całego okresu brutalnej agresji na Ukrainę.

Jednak Merkel stoi nieugięta i nie zamierza komentować, tzn. potępiać działań rosyjskiego satrapy, ponieważ pochwalić publicznie go zdecydowanie nie może. Tym razem jednak milczenie jest jasnym wyrażeniem akceptu dla mordów, jakie dokonują rosyjskie wojska na terytorium Ukrainy zgodnie z rozkazami podpisanymi osobiście przez Władimira Putina.

Rzeczniczka Merkel na pytanie mediów, czy była kanclerz planuje wystąpienie publiczne lub dalsze oświadczenia, odpowiedziała krótko „Nie”.

Dodała jedynie, że Merkel planuje powrót ze swojej prywatnej podróży do Włoch w poniedziałek, 11 kwietnia.

Trudne może być stanowisko polityków CDU, którzy zdecydowanie domagają się dalszych wyjaśnień od Angeli Merkel, ponieważ – jak powiedział portalowi informacyjnemu „The Pioneer” premier Szlezwiku-Holsztyna Daniel Guenther, także polityk CDU, „z wiedzą, którą mamy dzisiaj, mało kto zaprzecza, że popełniono błędy i że było się łatwowiernym”.

W ostatnim czasie Merkel oświadczyła, że podtrzymuje swoje decyzje związanych ze szczytem NATO w 2008 roku oraz jej sprzeciwem w zakresie przyjęcia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Wtedy przyjęciu Ukrainy sprzeciwiła się także Francja.

Niemniej ani Merkel ani Putin nie są w stanie z taką samą klasą i dystynkcją - jak onegdaj brytyjscy oficerowie w zupełnie innych okolicznościach - salutować stojąc na rufie tonącego okrętu.

 

mp/dw.com