Niemiecka kanclerz Angela Merkel lubi pouczać. Ludzie z jej partii od miesięcy pouczają Polskę, że ma być bardziej islamska, tolerancyjna i w ogóle europejska. Teraz Merkel idzie dalej, bo poucza nawet... amerykańskiego prezydenta.

Krótko po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborczych w USA Angela Merkel złożyła Donaldowi Trumpowi gratulacje. Zapewniła, że nie ma drugiego pozaeuropejskiego kraju, z którym Niemcy byłyby powiązane tak silnie, jak z USA. Przypomniała, że Stany Zjednoczone ze względu na swoją siłę militarną i kulturotwórczą ponoszą ogromną odpowiedzialność.

Następnie Merkel przeszła do rzeczy. Powiedziała, że USA i Niemcy są powiązane wspólnymi wartościami. To: demokracja, wolność, szacunek dla prawa i godności człowieka, niezależnie od jego pochodzenia, koloru skóry, religii, płci, orietancji seksualnej i poglądów politycznych. "Na bazie tych waetości proponuję przyszłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ameryki, Donaldowi Trumpowi, ścisłą współpracę" - powiedziała.

Trudno odczytać te słowa inaczej, niż jako przytyk do dalekiej od poprawności politycznej retoryki Trumpa. To doprawdy zabawne, że polityk z naruszeniem prawa zalewająca własny kraj milionami islamskich imigrantów i doprowadzająca do całkowitego chaosu bezpieczeństwa ma czelność kogokolwiek pouczać... Jak widać - Niemcy już tak mają. 

hk/Spiegel.de, Fronda.pl