To bardzo ważny głos z rosyjskiej strony. Ma duże znaczenie, tym bardziej, że wtedy zatrzymano ponad 6 tys. osób, które zostały poddane brutalnemu śledztwu i później wyselekcjonowaniu. Do dziś zastanawiamy się jakie były ich dalsze losy. Wiele jest hipotez. To jest jedna z największych zbrodni dokonana przez okupacyjne władze sowieckie - powiedział portalowi Fronda.pl – Kazimierz Krajewski, historyk, zajmujący się w IPN losami żołnierzy podziemia niepodległościowego.


Według „Naszego Dziennika” Pietrow, sformułował swoje postulaty w artykule opublikowanym wczoraj w dodatku historycznym do "Nowej Gazety" pod tytułem "Prawda Gułagu", który redagowany jest we współpracy z Memoriałem. - Nasza publikacja stanowi jednocześnie oficjalne pytanie skierowane do prokuratury, na które powinna ona odpowiedzieć. Zgodnie z prawem odpowiedź powinna zostać udzielona w ciągu miesiąca. Oczywiście egzemplarz gazety z odpowiednim listem przekazaliśmy także prokuraturze - mówi Pietrow. Określił on obławę NKWD na żołnierzy Armii Krajowej w lipcu 1945 roku jako zbrodnię wojenną. Wytknął też prokuraturze, że próbuje przemilczeć masowe mordy, dokonane pod rządami Józefa Stalina.

Obława augustowska, zwana również "lipcową" lub "małym Katyniem", to według historyków największa po II wojnie światowej niewyjaśniona dotąd zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem również "drugim Katyniem" lub "podlaskim Katyniem". Po pacyfikacjach dokonywanych w dniach 12-19 lipca 1945 r. przez NKWD, zaginęło ok. 600 działaczy podziemia niepodległościowego z okolic Augustowa i Suwalszczyzny. Wszystko wskazuje na to, że zostali zamordowani, lecz brak na to bezpośrednich dowodów, np. rozkazów sowieckich. Po opublikowaniu przez Nikitę Pietrowa, pochodzącego z 21 lipca 1945 r,. planu likwidacji aresztowanych, trudno już mieć wątpliwości, że mamy do czynienia ze zbrodnią wojenną. Jeśli plan zrealizowano, to około 600 Polaków zostało zastrzelonych z pominięciem nawet sowieckich procedur sądowych.

 

 

Not. Jaro/Nasz Dziennik