W południe rozpoczął się protest pracowników ochrony zdrowia w Warszawie. Medycy domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia i większych wynagrodzeń. Co nikogo nie dziwi, pod protest natychmiast podłączyły się takie „gwiazdy” opozycji jak poseł Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.

Manifestanci wyruszyli o godz. 12 z pl. Krasińskich przed kancelarią premiera. Trzymają transparenty z takimi hasłami jak: „Krótko żyjemy, bo ciężko pracujemy”, „Zapraszamy na oddziały, bo niedługo zamykamy”, „Żądamy godnych zarobków” czy „Pandemia braków pielęgniarek i położnych trwa od lat”.

Medycy żądają zmian w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia i realnego wzrostu wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki. Przekonują, że zarabiają za mało, ale nie chodzi im tylko o pensje.

- „Nie chodzi tylko o wynagrodzenia, ale też o nowe metody leczenia i dostępność do świadczeń służby zdrowia”

- powiedział Polskiej Agencji Prasowej Jacek Gawłowski, przedstawiciel Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Kielcach.

Po przemarszu protestujący stworzą białe miasteczko.

Doszło już też do pierwszych interwencji policji. Zatrzymano m.in. busa, którego kierowca przewoził materiały pirotechniczne, prawdopodobnie mające dotrzeć do uczestników protestu. Na trasie policjanci ujawnili też stos opon i elektroniki z podpałką.

- „To pokazuje, że wśród osób chcących wyrazić swoje poglądy mogą pojawić się prowokatorzy”

- podkreśla policja.

W protest oczywiście włączają się też politycy opozycji, którzy ze względu na stan wyjątkowy, nie mogą organizować już happeningów w okolicy granicy z Białorusią.

- „Jestem na proteście razem z panią Anią Baranowską - pielęgniarką z kutnowskiego szpitala z którą walczyliśmy o wypłatę zaległych wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych. Brawo pielęgniarki, ratownicy i fizjoterapeuci. Do skutku”

- napisał na Twitterze poseł Dariusz Joński.

kak/PAP, Twitter