Profanacja 270 - letniego obrazu Matki Boskiej Skoczowskiej, w kościele pod wezwaniem św. Piotra i Pawła, jest efektem medialnej nagonki na Kościół i katolików, z którą mamy do czynienia od dłuższego czasu w Polsce.

Od kilkunastu lat lewicowo-liberalne media próbują zohydzić Polakom Kościół i katolicyzm. Nieustanna medialna nagonka na Kościół, niestety przynosi swoje efekty. Powoduje ona bowiem, że ludzie darzący Kościół katolicki nienawiścią, zaczynają przechodzić od słów do czynów. Widać wyraźnie, że jeżeli nic się w tej kwestii nie zmieni, to Polska może pójść śladami Francji, gdzie nie ma dnia, aby nie doszło do ataku na chrześcijańskie miejsca kultu.

Nad Sekwaną prawie codziennie dochodzi do bezczeszczenia cmentarzy i profanacji figur świętych, w tym figur Matki Bożej. Na kościołach umieszczane są bluźniercze napisy i symbole. Z tabernakulum kradzione są zaś konsekrowane hostie. Oprócz satanistów, za atakami na chrześcijańskie obiekty kultu stoją także często anarchiści oraz członkowie Antify. W przeciwieństwie jednak do Polski, we Francji profanacje potępia prawie cała tamtejsza scena polityczna. W 2010 roku ówczesny szef MSW Francji Brice Hortefeux z prawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego, stwierdził, że jest zszokowany wzrostem profanacji i ataków na chrześcijańskie miejsca kultu. W 2014 roku, gdy w Paryżu doszło do profanacji Bazyliki Sacre Coeur, szef MSW z ramienia Partii Socjalistycznej, Manuel Valls wspierał zaś katolików i zapowiadał, że sprawcy świętokradztwa zostaną postawieni przed sądem. Obecna mer Paryża Anne Hidalgo, jeszcze jako socjalistyczna kandydatka na to stanowisko, także potępiła antykatolicką agresję, podkreślając, że „wolność wyznawania religii jest jednym z fundamentalnych praw Republiki. (…) Chciałabym, aby odpowiedzialni za te poważne czyny zostali jak najszybciej zidentyfikowani i ukarani”. Oczywiście są to tylko słowa i do tego wypowiedziane przed wyborami samorządowymi we Francji. Sprawców profanacji nie udaje się także często złapać. Widać jednak wyraźnie, że nawet w państwie, gdzie na co dzień króluje laicyzm, który wyklucza obecność religii w przestrzeni publicznej, lewicowi politycy potrafią okazać szacunek uczuciom religijnym katolików i sprzeciwić się publicznie profanacji ich miejsc kultu.

W Polsce, której daleko do francuskiego modelu rozdziału państwa od Kościoła, profanacje nie spotykają się jednak z tak wyraźnym potępieniem lewej strony sceny politycznej, jak ma to miejsce we Francji. Gdy w 2012 roku doszło do profanacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze, polityk Ruchu Palikota, poseł Armand Ryfiński mówił: „Protestujemy stanowczo przeciwko tymczasowemu aresztowaniu pana, który rzucił żarówką z farbą w kierunku bohomazu na Jasnej Górze. Oczywiste, rzucił w kierunku tego bohomazu, ale go nie uszkodził w żaden sposób, bo chroniła go pancerna kuloodporna szyba”.  Nawet osoba nie będąca katolikiem, powinna okazać szacunek obrazowi, który jest szczególnie  związany z polską historią i od setek lat otaczany jest przez polskich katolików wielką czcią. To zatrważające, jacy ludzie zostają w III RP posłami. Zamiast potępić bowiem zachowanie tego człowieka, poseł stanął w jego obronie, nazywając ważny dla Polaków obraz „bohomazem”. To zresztą wielce symptomatyczne. Pokazuje to bowiem wyraźnie, że ludziom, którzy dążą do wprowadzenia w Polsce francuskiego laicyzmu, blisko tak naprawdę światopoglądowo do bolszewickiego Związku Wojujących Bezbożników.

Nie tak dawno Grzegorz Gruchalski z SLD mówił: „– Będziemy topili księdza jako symbol opasłości Kościoła. Tego, że Kościół ma dużo pieniędzy na swoje działania (...) Weźmiemy takiego dużego opasłego księdza i utopimy go w Wiśle”. Wiele osób skojarzyło słowa Gruchalskiego z morderstwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki, którego ciało wyłowiono właśnie z Wisły. Niezależnie od tego, czy słowa Gruchalskiego były świadomym nawiązaniem do śmierci Popiełuszki, czy też po prostu wynikały z jego bezmyślności, to i tak były one skandaliczne. W Polsce panuje jednak atmosfera przyzwolenia na tego typu wypowiedzi. Im mocniej ktoś wali w katolików, tym mocniej jest promowany. Zamiast ostracyzmu spotka go jedynie pochwała zblazowanej, nastawionej wrogo do Kościoła elity III RP. Od agresji werbalnej niedaleka jednak droga do ataków fizycznych na księży i aktów profanacji chrześcijańskich miejsc kultu, co wyraźnie zresztą widać na przykładzie podziurawionego obrazu Matki Boskiej Skoczowskiej.

Gabriel Kayzer