„Rzekoma afera z bezprecedensowym atakiem hakerskim na telefony NIK kończy się blamażem ich autorów” – przekonuje „Rzeczpospolita”. Wedle ustaleń dziennika, rzekome ataki hakerskie były wynikiem błędów w analizie, a Citizen Lab nie potwierdził ataku na prezesa NIK Mariana Banasia i jego syna.

O rzekomych atakach hakerskich skierowanych w Najwyższą Izbę Kontroli poinformowano na konferencji prasowej 7 lutego. Od marca 2020 roku do stycznia 2022 roku miało dojść do 7300 prób ataków. Wówczas trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Izby przekazano do zbadania firmie Citizen Lab. Ta jednak nie potwierdziła ataku.

- „Jak nieoficjalnie ustaliła Rz, już organizując słynną konferencję, prezes Banaś miał świadomość, że Citizen Lab nie znalazł śladów szpiegowania telefonów – jego i jego syna – Pegasusem. Mimo to konferencja się odbyła i powtórzono na niej nieprawdziwe tezy”

- czytamy w serwisie rp.pl.

Wedle autorów, w ten sposób Marian Banaś mógł chcieć zablokować sejmowe głosowanie ws. uchylenia swojego immunitetu.

kak/rp.pl