Wielokrotnie słyszymy, że budowa meczetów w Polsce nie niesie ze sobą żadnego zagrożenia. Meczety to przecież tylko miejsca modlitwy, gdzie głosi się przesłanie miłości. Przypadek z Madrytu pokazuje, że to kłamstwo.

Policja w hiszpańskiej stolicy przez rok prowadziła śledztwo. Okazało się, że kawiarnia centralnego meczetu Madrytu była miejscem, w którym werbowano dżihadystów. W świątyni modlitwa, obok niej – ludzie, którzy chcą mordować i gwałcić „niewiernych” na Bliskim Wschodzie.

Werbunkiem w Madrycie kierował co więcej były więzień Guantanamo…

Obecnie trwa proces 15 osób, których oskarżono w Hiszpanii o przynależność do organizacji terrorystycznych. To właśnie oni naprowadzili śledczych na trop siatki z Madrytu powiązanej z Państwem Islamskim.

W kawiarni przy meczecie zwerbowani ochotnicy byli kierowani na szkolenia w ustronnym gospodarstwie rolnym. Za proceder płacili dżihadyści. Ekipa, która wszystko organizowała, nazywała się Brygady Al-Andalus – to ewidentne nawiązanie do muzułmańskiej przeszłości Hiszpanii. Dżihadystami kierował Lahcen Ikassrien z Maroka, który przez 4 lata przebywał w Guanatamo.

W mieszkaniu, które wynajmowali ekstremiści, znaleziono filmy przedstawiające mordy dżihadystów oraz wychwalające Osamę bin Ladena.

bjad/polskie radio