Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakończył dziś dwudniowe posiedzenie dot. zaskarżonego przez Polskę i Węgry mechanizmu praworządności. Argumentów stron wysłuchał pełen skład 27 sędziów. Rozporządzenia broniła unijna Rada i PE, wspierane przez dziesięć państw, w tym Niemcy, Francję i Hiszpanię.

Polska oraz Węgry nie zgadzały się na powiązanie unijnych środków z mechanizmem praworządności, grożąc zawetowaniem budżetu UE na lata 2021-2027 i unijnego Funduszu Odbudowy. Na szczycie UE w grudniu ub. roku ostatecznie przełamano impas i zaakceptowano porozumienie, dzięki któremu Polska i Węgry zrezygnowały z użycia weta. W myśl tego porozumienia rozporządzenie o mechanizmie praworządności weszło w życie bez żadnych zmian, dodano jednak osobną deklarację, w której przywódcy państw członkowskich zawarli warunki konieczne do użycia narzędzia. Deklaracja ma być gwarantem, że mechanizm będzie mógł zostać użyty tylko w przypadku niewłaściwego korzystania ze środków unijnych. Nie może być stosowany ze względu na ogólne stwierdzenie zagrożenia praworządności w jakimś państwie i nie może być wykorzystany do politycznego nacisku np. w kwestiach ideologicznych czy emigracji.

Jednocześnie Polska i Węgry zaskarżyły rozporządzenie wprowadzające mechanizm praworządności do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Państwa zobowiązały się, że do czasu orzeczenia TSUE mechanizm nie zostanie użyty.

Dziś w Luksemburgu zakończyło się dwudniowe posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącej tej skargi.

- „2 grudnia Rzecznik Generalny wyda opinię w sprawie mechanizmu fundusze za praworządność. W taki sposób kończy się dwudniowa rozprawa w Luksemburgu. Wyroku należy się spodziewać po nowym roku”

- napisał na Twitterze Michał Tracz z TVN24.

kak/tvn24.pl, Twitter, DoRzeczy.pl, rp.pl, Fronda.pl