Fronda.pl: Prezydent Andrzej Duda podkreślał w Berlinie podczas swojej wizyty, że relacje polsko-niemieckie są dziś oparte na prawdzie i przyjaźni. To słuszne stwierdzenie?

Mac. Stefan Hambura: Tak, relacje polsko-niemieckie są oparte na prawdzie i przyjaźni, ale to nie oznacza, że ta prawda w konkretny sposób jest realizowana, czy odbierana po stronie niemieckiej. Taką konkretną sprawą, w której dotarcie po stronie niemieckiej do prawdy jest zaburzone, to problem statusu mniejszości polskiej w Niemczech.

Prezydent Niemiec Jochaim Gauck stwierdził z kolei, że z prezydentem Andrzejem Dudą, podobnie jak z jego poprzednikiem, utrzymuje dobre stosunki. Czy po przyszłorocznych wyborach w Niemczech może się to zmienić?

Myślę, że zmiany nastąpią na pewno. Jeżeli kandydat przewidziany na prezydenta Niemiec, Frank-Walter Steinmeier, obecny minister spraw zagranicznych, zostanie w przyszłym roku wybrany, to będzie to „rasowy” polityk. Prezydent Gauck nie do końca na miano „rasowego” polityka zasługuje. Steinmeier ma dużo większe doświadczenie, wie jak się zachowywać, jak rozwiązywać trudne sprawy i będzie prezydentem innego kalibru. Np. 16 listopada odbyło się w ramach obchodu 25-rocznicy traktatu polsko-niemieckiego spotkanie, na które Steinmeier zaprosił przedstawicieli jak to nazwał polonii w Niemczech. Bardzo profesjonalnie, a dyplomatycznie wręcz wzorcowo się zachował. Zamiast tematu mniejszości polskiej, rzucił temat nauki języka polskiego w Niemczech. Nie wspomniał o nauce języka polskiego jako języka ojczystego. Widać profesjonalne podejście do tego tematu i niestety strona polska została w brawurowy sposób rozegrana, ponieważ na temat nauki języka polskiego w Niemczech rozmawiamy już od chyba kilkudziesięciu lat, co najmniej od dwudziestu pięciu. Pięć lat temu podczas dwudziestej rocznicy zawarcia traktatu podnoszono te same problemy i nadal jest tak jak było do tej pory. Temat nauczania języka polskiego w pozaszkolnym systemie, choćby w polskich parafiach i stowarzyszeniach w ogóle nie został podjęty. Dlatego mam duże obawy, byśmy następne pięć lat, do kolejnej rocznicy traktatu, nie rozmawiali tylko o nauce języka polskiego i żeby nie był to temat zastępczy. Żebyśmy wreszcie przeszli konkretnie do sprawy statusu mniejszości polskiej w Niemczech. Jeżeli tę sprawę załatwimy, to później i nauka języka polskiego jako pochodna tego, będzie rozwiązana. Wszystko co do tej pory robiła RFN jest niegodne demokratycznego państwa prawa, bo te sprawy już dawno powinny zostać rozwiązane.

Co może w najbliższych latach, oprócz tego co Pan powiedział, poróżnić oba kraje?

Myślę, że może poróżnić nas zbyt monolityczne podejście Niemiec do tematu Polski i zbytnia przychylność elit i dużej części społeczeństwa niemieckiego do Rosji. Może to być jednak w pewnym sensie atutem. To, że teraz rozmawiamy razem, np. na temat sankcji wobec Rosji, jest to pewien element konkretnych, naszych wzajemnych stosunków. Ale nie musimy się różnić wtedy, jeżeli wykorzystamy atuty jednej i drugiej strony. Mowa tu o podejściu polskiej strony jako takiego „hurraoptymizmu” w rozwiązywaniu problemów z tzw. długodystansowym podejściem strony niemieckiej i podjęciu długoterminowego planowania polityki niemieckiej na następne kilkadziesiąt lat. Życzyłbym sobie bardziej wyrachowanego podejścia rządu w Polsce i prezydenta Andrzeja Dudy, wobec zachodniego sąsiada.

Dziękujemy za rozmowę.