Komentarze po uniewinnieniu Najsztuba są emocjonalne i trudno się temu dziwić, bo to rzeczywiście jest jeden z bardziej wyrazistych skandali sądowych, choć wcale nie taki skandaliczny, jak się ludziom wydaje. W komentarzach bardzo często pojawia się kwestia braku prawa jazdy, badań technicznych i ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, ale to wszystko nie było przedmiotem postępowania. Brak prawa jazdy, badania technicznego i OC, nie podlega kodeksowi karnemu, jest to zwykłe wykroczenie, za które dostaje się mandat i tylko wtedy, gdy popełniający wykroczenie odmawia przyjęcia mandatu sprawa trafia do sądu do spraw wykroczeń, czyli takie dawne kolegium - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Z prawnego punktu widzenia to co dla ludzi było najbardziej oburzające, nie ma większego znaczenia na ocenę samego zdarzenia, które podlegało postępowaniu karnemu. Tylko spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, które wiązało się z pobytem w szpitalu powyżej 7 dni, trafiło na wokandę i było rozpatrywane przez sąd. Zatem sąd miał zdecydować, czy Najsztub dopuścił się przestępstwa i świadomie lub w wyniku nie zachowania należytej ostrożności potrącił na przejściu dla pieszych 77-letnią kobietą z niedołężnością ruchową. Zostawiam wszystkie kwestie związane z wykroczeniami i skupiam się jedynie na tym, co było przedmiotem postępowania sądowego i gwarantuję, że ten jeden wątek sprawy jest wystarczająco bulwersujący, aby nie zostawić suchej nitki na „sądzie”.

Ano właśnie, czy tylko na sądzie? Niestety nie tylko, sąd oparł wyrok na opinii „biegłych” i tutaj zaczyna się następna fala patologii, jaka przepływa przez „wymiar sprawiedliwości”. Opiszę inny przypadek, który znam osobiście. Kilkanaście lat temu prowadziłem jeden z pierwszych sklepów internetowych z oponami i felgami samochodowymi. Jednemu z moich klientów skradziono i opony i felgi. Przyszedł do mnie po pomoc, abym mu podał jakieś numery seryjne zakupionych akcesoriów, czego nie byłem w stanie zrobić, ale podałem mu tzw. DOT, czyli datę produkcji opon. Wprawdzie nie jest to numer unikalny, dotyczy serii opon z jednego tygodnia, ale w połączeniu z konkretną marką i modelem opony, a także z konkretną felgą, był dowodem niemal koronnym.

 

Co się stało w sądzie? Złodziej, był nim znany „mechanik” wrocławski, złożył wniosek o powołanie biegłego i tenże siedemdziesięcioletni, były kierownik Polmozbytu, najpierw oświadczył, że nie ma pojęcie co to jest DOT, by później stwierdzić, że to żaden dowód w sprawie. Jak łatwo się domyślić klient mając prawie niezbite dowody, że ukradzione koła należały do niego, przegrał w sądzie, po czym złodziej zabrał koła do warsztatu i sprzedał komuś w „świetle prawa”. W sprawie Najsztuba główną rolę też odegrał biegły, wydając opinię… i tu proszę wytężyć słuch ze wzrokiem, że nie da się ustalić, czy 77-letnia niedołężna ruchowo kobieta, nie wtargnęła na przejście dla pieszych w takim tempie, że kierujący nie miał szans na reakcję. Takich „opinii” biegłych i takich biegłych rodem z PRL-u jest w „wymiarze sprawiedliwości” multum.

Wprawdzie sąd nie jest związany opinią biegłego i może albo powołać nowego biegłego albo uznać, że opinia nie jest dostatecznie wiarygodna, jednak w 99 przypadkach na 100, opinia biegłego jest traktowana jako „podkładka” i ma olbrzymi wpływ na treść wyroku. Sąd pierwszej i drugiej instancji uniewinniając Najsztuba oparł się wyłącznie na „opinii” biegłego i jeszcze dorzucił zasadę, że okoliczności, których nie da się do końca wyjaśnić działają na korzyść oskarżanego. Ostatnim elementem układanki jest to, że sędzia i oskarżony, to znani celebryci na co dzień zajmujący się „obroną konstytucji” i tak obraz patologii „wymiaru sprawiedliwości” się dopełnia.

Gdyby z tej układanki wyjąć choćby jeden klocek cały system by się posypał. W takim razie, co stoi na przeszkodzie, aby to zrobić? Proszę jeszcze raz wyliczyć sobie w pamięci z jakimi siłami mamy do czynienia. Potężna i wpływowa „kasta”, biegli „do wynajęcia”, adwokaci poustawiani z sędziami, wcześniej jeszcze prokuratorzy, profesura i kadry szkolące prawników, wreszcie media, celebryci i organizacje międzynarodowe. Łatwo się mówi „wszyscy won”, ale fakt, że w ogóle ktoś odważył się złapać za łby tę hydrę i przydusić jest jednym wielkim cudem. Jeszcze raz powtórzę, to jest proces na lata, pod warunkiem, że okoliczności polityczne będą sprzyjające.

 

Matka Kurka/kontrowersje.net