- W studiach poważnych telewizji i w innych poważnych mediach panuje taki rytuał, że zaprasza się profesora „Autoryteta”, a ten tłumaczy: „co myśli sobie przeciętny Polak”. Odpowiedź „Autoryteta” jest zawsze taka sama, on nigdy nie mówi co myślą przeciętni Polacy, bo po prostu nie ma o tym zielonego pojęcia i żadnego kontaktu z przeciętnymi Polakami. On zawsze zaklina rzeczywistość i mówi językiem „warszawki”, czyli wąskiej grupy żyjącej pod kloszem własnego „geniuszu” i „wyższości intelektualnej” - pisze Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

W przeciwieństwie do „Autoryteta” jestem prostym chłopem z Biskupina i całe życie spędziłem z takimi samymi ludźmi, w sensie statusu społecznego i szeroko pojętego środowiska. Autorytetem jestem żadnym, ale znam „przeciętnego Polka” na wylot, w końcu sam nim jestem i prawie wyłącznie z takimi Polakami mam kontakt. Co sobie myśli przeciętny Polak? To, co zawsze. Ci, którzy nienawidzą PiS mają swoją chwilkę radości, część zwolenników PiS ma to w poważaniu, część traktuje całą aferę jako kolejny dowód na to, w jakim bagnie tkwi środowisko sędziowskie.

Pozostaje, jakżeby inaczej, elektorat środka i tutaj tradycyjnie mamy jeden wielki kocioł. Z jednej strony ktoś tam pisał brzydkie rzeczy o sędziach, z drugiej strony ten sędzia poznawał kochanki na portalach randkowych, inny miał namawiać do aborcji. Wniosek? Oni wszyscy są tacy sami. Na końcu o moralności mówi skompromitowany Matczak i jemu podobni, z kolei politycy i zwolennicy PiS przypominają jak to było w dawnych czasach, kiedy PO robiła znacznie gorsze rzeczy. Zdecydowana większość przeciętnych Polaków na starcie afery miała wyrobione zdanie, a jak Polak ma wyrobione zdanie, to będzie go bronił do upadłego, choćby dotyczyło kompletnej pierdoły, co doskonale widać w „dyskusjach” internetowych.

Jaki potencjał ma ta afera w wymiarze społecznym, komu tu się stała krzywda? Jakaś grupa zawodowa nie dostała podwyżki? Ktoś skrzywdził dziecko, ktoś zamordował kogoś, jakiś „prosty człowiek” został upodlony przez wysoko postawionego polityka? Nic z tych rzeczy! Zwyczajna „obyczajówka” jeden sędzia obrobił dupę drugiemu sędziemu, a jeszcze do tego cały czas się mówi o kochankach, alimentach wymuszanych na dzieciach, nakłanianiu do aborcji. Słowem? To jest „afera”, która w żaden sposób nie dotyka „przeciętnego Polaka” i wszelkie baśnie o „standardach białoruskich”, „zagrożeniu demokracji” oraz „państwie policyjnym”, to tylko zaklęcia „warszawki”, która sama siebie pociesza.

Nic, ale to kompletnie nic opozycja i usłużne media na tym nie ugrają, bo „przeciętny Polak” ma w głębokim poważaniu bagno sędziowskie, natomiast politycznie układa sobie całość według własnych preferencji. Naturalnie zaraz pojawi się sondaż, że 70% Polaków jest zbulwersowana i żąda dymisji Zbigniewa Ziobro, ale to ma taka siłę, jak sondaż w sprawie Kuchcińskiego, który się przełożył na 44% poparcia dla PiS. Czy PiS może na tej aferze zyskać? Jak najbardziej, dymisje pokazały, że nie ma akceptacji dla takich działań i teraz wystarczy, że nieustannie będzie powtarzać słowa: „sędzia”, „środowisko sędziowskie”, „kasta”, bo to jest afera tego środowiska!

Jeszcze jedno ważne pytanie brzmi, czy to wszystko służy sędziom i przedstawia ich jako ofiary? A jakim cudem, gdy mamy do czynienia z zawodami w kisielu i to jeden sędzia drugiemu wylewa gnój na wycieraczkę, a ten drugi ma 14 działek w oświadczeniu majątkowym, a ten trzeci był mężem niezrównoważonej alkoholiczki, która spała z czwartym, bo piąty ją zdradzał. Tu nie ma pozytywnych bohaterów, za to po raz kolejny są pozytywne decyzje tylko z jednej strony. PiS na tego typu niemoralne sytuacje reaguje dymisjami, tak było z Kuchcińskim, tak jest z dwoma sędziami, którzy dali się wciągnąć jak dzieci w grę domorosłej Maty Hari. Polityczna konkurencja ma przeciwną „strategię”, tam na „jedynkach” są osoby z prokuratorskim zarzutami, nawet z aktem oskarżenia i jeszcze do tego wrzucili na listę z krwi i kości „hejterkę”, którą promował sam lider Grzegorz Schetyna.

Matka Kurka/kontrowersje.net