Na siłę to by się oczywiście parę analogii znalazło, ale przy użyciu rozumu nie siły, obraz rzeczywistości jawi się zupełnie inaczej. Nic się nie zgadza z latami 2005-2007. Przede wszystkim PiS ma cholernie mocną ekipę i przyznają to ze strachem najwięksi krytycy. W składzie rządu znaleźli się ministrowie, którzy przy rozmaitych „przyjaciółkach” Ewy robią za gigantów. W rządzie i koalicji parlamentarnej nie ma nikogo tak żenującego, jak Lepper, czy Giertych. Rola Tadeusza Rydzyka został zmarginalizowania i przywrócona na właściwe tory, teraz to redemptorysta musi się liczyć z Kaczyńskim, nie odwrotnie. 

Cały „salon” przez osiem lat wyprztykał się dokumentnie i to na poziomie politycznym, jak i medialnym. W 2007 roku działały wszystkie sztuczki, straszenie, zohydzanie, szyderstwo i wizja II Irlandii. Dziś wręcz można mówić o tym, że za „Rydzyka” robią błazny typu: Wojewódzki, Karolak, Lis. Rola tak zwanych ekspertów i autorytetów wraz z ośrodkami opinii publicznej zamieniła się w czystą komedię. Socjologa Czapińskiego słucha już tylko socjolog Krzemiński, a reżysera Wajdę jedynie młody Stuhr. W Polakach odradza się poczucie dumy z własnej tożsamości i wola samostanowienia. Powstanie Warszawskie stało się prawdziwym popkulturowym szaleństwem, wstydem jest drwić z Powstańców, modnie śpiewać i kręcić filmy o Powstaniu. Poprawność polityczna zdycha, co przejawia się reakcją zdecydowanej większości Polaków na próbę wciskania „związków partnerskich” i „uchodźców”. Nikogo poza beneficjentami patologicznego układu nie interesuje kryterium nowoczesności i rozwoju zbudowane z kolorowych fotografii i filmików przedstawiających aluminiowe biurowce, płatne autostrady, czy puste stadiony.

Internet jeszcze nie wszedł na szczyt swoich możliwości, ale w połowie drogi zrównał się z siłą mediów tradycyjnych. Dostęp do rzetelnych informacji w zderzeniu z telewizyjną ciapą wywołuje z jednej strony oburzenie, z drugiej nieustającą kpinę. Poczucie uczestniczenia w życiu publicznym daje interakcja, „zwykły obywatel” może w każdej chwili zripostować wypowiedzi znanych i lubianych i co więcej pokazać dużo większy talent. Spadł zachwyt nad zachodnim stylem życia, co druga rodzina ma krewnych na emigracji, którzy nie mogą patrzeć na pudding i kiełbaski zmielone razem z sierścią i racicami. Tęsknią za polskim ogórkiem kiszonym, schabowym, kapuśniakiem. Używanym samochodem i japońską miniwieżą, nie da się zaspokoić ambicji młodych, tak jak nie da się ich straszyć Macierewiczem, który jest dla nich postacią tak odległą, niczym Bolesław Krzywousty. Polska oczekuje cywilizacyjnego wyrównania poziomów, tym żyją Polacy i nie chodzi o chłopów z obciętymi jajami, ale średnią pensję, bezpieczeństwo egzystencjalne i komfort przy zakładaniu rodziny. Taki mamy etap dziejowy i rząd PiS, który przejął władzę wcale nie ma trudnego zadania, bo tak naprawdę musi zrobić jedno – to, co się da zrobić bez żadnych wielkich kosztów.

Wypełnienie obietnic socjalnych to w zasadzie jedyny wymierny wydatek, pozostałe reformy sprowadzają się do prostych decyzji administracyjnych i kadrowych. Zmiana systemu edukacji to przysłowiowy pryszcz, wystarczy poukładać bałagan i przyjąć rozumną podstawę programową. Postawienie tamy na lewych przetargach, szemranych biznesach i dojeniu Polski poprzez zachodnie korporacje, zaowocuje cudem gospodarczym po dwóch, góra trzech latach. Większych problemów nie widzę też, przy oczyszczaniu sądów i tym bardziej mediów, a i służbę zdrowia człowiek z głową doprowadzi przynajmniej do stanu używalności. Mając tak silną władzę i tak sprzyjające nastroje społeczne, PiS dostał na tacy pewien sukces. Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na dobrobyt? Niestety nie, ale to oznacza, że PiS musiałbym upaść tak nisko, jak PO, żeby w Polsce nic się na lepsze nie zmieniło. I tutaj kończy się racjonalne układanie rzeczy, a zaczyna wiara. Pozostaje wierzyć, że Kaczyński, Macierewicz, Kamiński i kilka innych osobowości, którym kodeks moralny i marzenia o silnej Polsce nie są obce, nie ulegną pokusie spieprzenia rzeczy wielkiej. Przy spokojnej, konsekwentnej pracy, szansy na realny rozwój Polski spieprzyć się nie da i to jest największa odpowiedzialność PiS.

Matka Kurka/kontrowersje.net