Kilka miesiąc szarpaniny, żadnych korzyści, same straty i znów lądujemy w tym samym miejscu, co jest jedyną dobrą informacją. Skoro wracamy na start, to róbmy to, co robiliśmy na starcie, żadnych kompromisów, ostre stawianie warunków i dążenie do samostanowienia. Koszty będą takie same, ale efekty znacznie lepsze - pisze Matka Kurka na łamach portalu Kontrowersje.net.


Pewne rzeczy dzieją się z automatu i naprawdę nie potrzeba tęgiej głowy, żeby po akcji przewidzieć reakcję. Zapałki plus dziecko, to pożar, wódka plus „grejfrut” równa się dobra zabawa i tak dalej. W polityce hasłowe i życiowe prawdy sprawdzają się w takim samym stopniu. Gdy się okazuje słabość, gdy się negocjuje z terrorystą, od razu można się położyć do jesionki. Nie mam pojęcia, co wstąpiło w Jarosława Kaczyńskiego i kto mu podsunął tę genialną myśl, aby się dogadać z Unią Europejską, mogę się jedynie domyślać jak ten plan się narodził.

Ktoś rzucił jakże fantastyczną myśl – uciszmy konflikt z UE i odbierzmy totalnej opozycji tlen. Jak to z „genialnymi” pomysłami bywa autorzy od samej myśli wpadli w zachwyt, bo to rzeczywiście wygląda prosto i genialnie, ale zapomnieli, że jeszcze rzecz trzeba wykonać. Na szybko spisano instrukcję, w jaki sposób cel osiągnąć. Składnikami sukcesu miała być wymiana premiera Polski, co da okazję do resetu, a w drugim etapie Polska miała wykonać kilka przyjaznych i kompromisowych gestów, żeby UE mogła wyjść z twarzą. O ile prostocie tej instrukcji nie można niczego zarzucić, o tyle autorzy wymazali z pamięci machinę, z którą mają do czynienia. Dziecko wie, że Komisja Europejska i wszystkie pozostałe komisje mają w najgłębszym poważaniu praworządność i sądy w Polsce, jak zresztą we wszystkich innych krajach. Liczą się wyłącznie trzy biznesy, dominacja nad koloniami, dojenie kasy na taniej sile roboczej i przejmowaniu całych sektorów handlu i gospodarki oraz wojna ideologiczna. Polska od 2015 roku sprzeciwiła się wszystkim trzem biznesom i stąd tak gwałtowne reakcje ze wszystkich stron, które nagle utraciły lub mogą utracić gigantyczne wpływy i pieniądze w dużym europejskim kraju.

Jarosławowi Kaczyńskiemu nie muszę tego tłumaczyć, co więcej, to właśnie Kaczyński swego czasu wytłumaczył to mnie, a mimo wszystko dał się wpuścić w taki banalny kanał. Nie ma mowy, aby KE poddała się Polsce z powodu wymiany premiera i kosmetycznych zmian, bo to oznacza, że Unia z Berlinem na czele poddają swoje interesy i uznają Polskę za pełnoprawnego partnera. Proste, jak drut i jakoś nikt na to nie wpadł lub raczej podniecony perspektywą łatwego załatwienia problemu, o tym zapomniał. Napisałem, że nie wiem, co szefa PiS podkusiło, nie znaczy to jednak, że się nie domyślam. Każdy człowiek ma swoje słabości, a największą słabością Kaczyńskiego jest fascynacja. Prezes się fascynuje ciekawymi osobowościami, posiadającymi wysokie kwalifikacja intelektualne i ideologiczne. W tym przypadku chyba fascynacje się skumulowały, z jednej strony Mateusz Morawiecki, z drugiej Viktor Orban i nieszczęście gotowe.

Dziś media lewe i prawe niemal jednym głosem oznajmiają, że rozmowy z Komisją Europejską praktycznie wróciły do punktu wyjścia i tak się musiało stać. Polska okazała podwójną słabość, po pierwsze wycofała się z swoich pomysłów, po drugie oznajmiła Europie, że specjalnie na tę okoliczność poświęca premier Polski. Kilka miesiąc szarpaniny, żadnych korzyści, same straty i znów lądujemy w tym samym miejscu, co jest jedyną dobrą informacją. Skoro wracamy na start, to róbmy to, co robiliśmy na starcie, żadnych kompromisów, ostre stawianie warunków i dążenie do samostanowienia. Koszty będą takie same, ale efekty znacznie lepsze. Fascynacje osobowościami to ślepy zaułek i co tu dużo mówić nieporozumienie.

Morawiecki w szytym na miarę garniturze i z biegłą znajomością angielskiego, to taka atrakcja dla Unii, jak dla Rockefellera szampan i kawior na śniadanie. No i jeszcze ważniejsza rzecz, proszę nie powielać tych bzdur o strategii Orbana, bo Orban nie negocjował żadnych istotnych reform na Węgrzech i żadnego istotnego stanowiska, choćby „uchodźców”. Orban rzucił UE ochłap w postaci likwidacji podatku od hipermarketów i to tyle. Jak już ma się Jarosław Kaczyński fascynować, to niech się fascynuje polityką Orbana, ale taką, jaka ona rzeczywiście jest. Z tego błędu trzeba wyjść i wrócić na właściwe tory.

Matka Kurka