Od czasu do czasu odwołuję się do swojej socjologicznej wiedzy, chociaż zgadzam się w całej rozciągłości, że socjologia to żadna nauka, a co najwyżej paranauka. Tak czy owak pewne podstawy, zwłaszcza w obszarze osławionej komunikacji, są weryfikowalne empirycznie i w związku z tym przejawiają cechy nauki. Jednym z takich weryfikowalnych zjawisk socjologicznych jest wciskanie ciemnoty. Istnieje kilka technik ogłupiania mas, poczynając od manipulacji kończąc na terrorze. Obecna klika rządząca przy pomocy podległych i opłacanych mediów korzystała z pełnej palety możliwości, bo zarówno manipulowała, jak i zaprowadzała terror pod przykrywką walki ze stadionowym chuligaństwem, czy internetowym „hejterstwem”. 

Rzecz jednak w tym, że te możliwości wyczerpały się dokumentnie, czego przykłady widzimy niemal co dzień. W czasie kampanii konesera dzieł sztuki Komorowskiego, ludzie otwarcie protestowali i wyśmiewali safandułę, o Internecie nie ma co wspominać, ponieważ tutaj była tak zwana masakra. Kampania PO wygląda pod jednym i drugim względem jeszcze gorzej od kompromitacji Bronka. Ludzie się po prostu śmieją z tej władzy i pogardzają na zmianę. Jak można się bać, czy traktować poważnie kogoś takiego jak Joanna Mucha albo Terenia Piotrowska? Drzewiej wytrzeszczone oczy Tuska, fatalna sława Schetyny i powiązania z bezpieką rozmaitych „doradców” robiły wrażenie. Dziś widzimy, że taśmy rozjechały towarzystwo i tylko Al Kamiński klepie zdrowaśki podczas przemówienia Kopacz, którego nie potrafiła wykuć na blachę i dukała z kartki. Ludzi przecież to widzą i śmieją się w głos, może nie przed telewizorami, ale miliony Polaków „umie Internet”.

Co się zmieniło od czasu przełomowej diagnozy, że to Internet wygrał wybory i wybrał Prezydenta Andrzeja Dudę? Chciałby się napisać, że nic, jednak tak nie jest. Zmieniło się na lepsze, media mają coraz mniejsze znaczenie, Internet bez litości weryfikuje każdą blagę. Dopóki Polaków karmiono bzdurami i szmacianymi „przekazami dnia” w stylu „opcja niemiecka”, technika pogłupiania działała. Teraz nie pierdoły, lecz sprawy fundamentalne dla obywateli są tematami numer jeden. Pośmiać się z Kaczyńskiego, czy Macierewicza to nie to samo, co kupić bajkę o fajnych „uchodźcach” i cudownej perspektywie orki do 100 lat życia. Wyobraźmy sobie taką okoliczność, że jeden dowcipniś kopie w krocze jakiegoś nieszczęśnika i jednocześnie opowiada jaki Kowalski jest głupi. Choćby kopany Kowalskiego nienawidził jak psa, to nie ma sił, że dla niego problemem będą własne jaja, nie głupota i nienawiść do Kowalskiego. PO kopie Polaków i w kroczę i w dupę, po czym opowiada stare dowcipy o Kaczyńskim. I to ma zadziałać? Jeśli 90% uważa „reformę emerytalną” za czyste złodziejstwo, a 70% boi się jak ognia napływu „kozich synów”, to żadne czary mary nie odwrócą „komunikatu”. Odwrotnie się dzieje. Za każdym razem, gdy przestraszony, zbulwersowany albo głodny człowiek usłyszy, że wszystko jest w porządku, jego negatywne reakcje potęgują się. Manipulacja nie może być skuteczna w sytuacji, gdy obraz przeczy słowom.

Nikt nie jest aż tak głupi, żeby widzieć gwałt i nazywać to miłością, nikt też nie będzie z uśmiechem na ustach godził się na pracę ponad siły i po kres życia. Pozostaje jedyne wyjście, aby osiągnąć pożądaną „społeczną satysfakcję”, mianowicie przemoc. PO władzę mogłaby utrzymać jedynie siłą i niekoniecznie mam na myśli zamach stanu. Istnieją metody zastraszania, które są dużo skuteczniejsze i były stosowane na przykład w wielu urzędach, gdzie ludzi zmuszono do podpisywanie rozmaitych deklaracji politycznych. Takich mechanizmów PO już nie wypracuje, w każdym razie nie w sakli pozwalającej uniknąć ostatecznej katastrofy. Zwracam łaskawą uwagę wszystkich pesymistów, że partia działająca wbrew podstawowym potrzebom obywateli i wywołująca w nich naturalne lęki wraz z obrzydzeniem i pogardą, jest skazana na klęskę, o ile nie działa w warunkach zamordyzmu. W związku z powyższymi oczywistościami, czyli brakiem możliwości w zakresie zastraszania i manipulowania wyborcami, jak nigdy jest spokojnym o wynik wyborów, zwłaszcza, że Polacy jeszcze nie zobaczyli w co ich PO wpakowała. Niech zaczną napływać pierwsi „uchodźcy”, którzy od kilku miesięcy demolują Włochy, Grecję i Węgry, a skończy się wszelkie deliberowanie kto i z kim powinien debatować, kto wypowie wojnę Niemcom. Nawet jeśli to się nie stanie przed 25 października, to przecież codzienne obrazki przesuwające się coraz bliżej polskich granic będą regularnie zalewały Internet. Kopacz i Tusk nie grają o zachowanie władzy, ale o przetrwanie PO i załatwienie kilku stołków dla partyjnej wierchuszki, ze strachu sprzedają wszystko, bo sami nie przedstawiają żadnej wartości.

Matka Kurka/kontrowersje.net