Nie wiem czy to zostało zauważone i odnotowane przez suwerena, ale w ostatnich wyborach, nie licząc skrajnie głupich sondaży, większość prawie trafiała wynik. Prawie to znaczy, że mieściła się w błędzie statystycznym, może trochę podniesionym do 4%, jednak i tak widać wyraźny przełom. Exit poll, na który też wielu narzekało i słusznie, to już w ogóle idealnie ustrzelił ostateczny wynik, ale wiadomo ludzie raczej wolą narzekać, zwłaszcza na politykę, niż zauważać dobre strony. Wspominam o tym z jednego powodu, otóż pojawił się nowy sondaż z bardzo korzystnym, ponad 46%, wynikiem dla PiS i spadkiem POKO do 25%. Czy to możliwe i rzeczywiście się przekłada na preferencje wyborcze? - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Pomimo wyraźnej poprawy w wynikach sondażowych nadal mam spory dystans do tanich badań na próbie 1000 osób, z drugiej strony wynik idealnie pasuje do mojej diagnozy politycznej, to chętnie po niego sięgam. Diagnoza jest bardzo prosta, chociaż z tego co widzę i czytam unikatowa, duża partia powyżej 45% poparcia, jak i kandydat na prezydenta, muszą myć nogi i ręce. W świętej wojnie „betonu” z „centrum” strategie obu grup polegają na myciu wybranych kończyn i ta bezsensowna dyskusja trwa od rana do wieczora. Ostatnią okazją do wszczęcia kolejnej bitwy na froncie zwolenników jednego i drugiego pomysłu na uprawianie polityki, były nominacje na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Publikę zelektryzowała głównie dwójka kandydatów: Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz. Naturalnie nikt i nigdy nie usłyszał merytorycznych zarzutów stawianych nominowanym, ale sałatki i „prokurator PRL” od razu zaczęły fruwać w powietrzu.

Do tego, że przeciwnicy polityczni robią tak zwane „jazdy” przy każdej możliwej okazji, wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, niestety. Mnie jednak ciągle uwiera i przyzwyczaić się nie mogę, że pierwsi do marudzenia, zaraz po podjęciu odważnej decyzji przez PiS, są „nasi”. Jak to mówią „lata pedagogiki wstydu zrobiły swoje” i tym sposobem część wyborców PiS zaczęła płakać na utratą „centrum”, w dodatku przez prezydenta Andrzeja Dudę, który nie ma żadnego wpływu na proces wyboru sędziów TK. W tym samym momencie napisałem, że sprawa kandydatur do TK żyje w pamięci społecznej 3 minuty, a po tygodniu i TVN znudzi się tematem. Nie było to trudne do przewidzenia i tak się dokładnie stało, z kolei najnowszy sondaż pokazuje, że PiS nie stracił, ale zyskał po nominacjach do TK, co ważne zleceniodawcy sondażu, czyli „Super Ekspres”, sami to w komentarzu podkreślają.

 

W takich chwilach natychmiast odzywają się zwolennicy „betonu”, czytaj radykalnego kursu PiS i krzyczą: „Mieliśmy racje, tylko jazda po bandzie daje zyski polityczne”. Nie, nie ma tu żadnej racji i PiS nie ma dokąd ostro skręcać, bo wyleci z „bandy” i wyląduje na marginesie politycznym w okolicach Konfederacji. Rzecz polega na tym, żeby umiejętnie dysponować sygnałami wysyłanymi do wyborców i żadnej z grup nie zrażać do siebie. Nominacje dla Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza pewnie są mało strawne dla „centrum”, ale nie mają większego znaczenia na preferencje polityczne. Publicyści eksponują swoją manierę i z każdej głupoty budują „gejmczendżery”, tymczasem większość Polaków nie żyje takimi sprawami, jak zamęczony na śmierć Trybunał Konstytucyjny lub inna obrona konstytucji.

Centrum od PiS mogłyby od ręki odrzucić decyzje, które mają bezpośrednie przełożenie na codzienne życie. Podniesienie podatków, cen za energię, ewentualnie odebranie posiadanych praw lub przywilejów. Kreowane na siłę „afery” medialne, zawłaszcza w tak niestrawnej częstotliwości albo nie mają żadnego znaczenia albo przynoszą odwrotny skutek, patrz kazus Zdanowskiej, czy Kuchcińskiego. Dla „betonu” ważne są polityczne gesty i komunikaty, które wysyła PiS, dla „centrum” liczy się konkret przełożony na codzienność. Jedno bez drugiego w dużej polityce nie istnieje i nie ma to nic wspólnego z łapaniem wielu srok za jeden ogon. Po prostu cały elektorat składa się na wynik 45% i co więcej, żaden z tych elektoratów oddzielnie, do takiego wyniku zbliżyć się nie może i to z definicji. Proste, a jednak tak ciężko przyswajalne…

Matka Kurka/kontrowersje.net