Łezka się w oku kręci i nie jest to objaw niegdysiejszego wzruszenia, ale wręcz czegoś przeciwnego, co ma swoją nieprzyzwoitą nazwę. W starych złych czasach państwo dziennikarstwo trenowali swój ulubiony sport.

Przez cały dzień, a często tygodniami czekali, co powie Kaczyński. Nie chodziło o konkretną wypowiedź, ta kwestia była w ogóle nieistotna, najważniejsze, żeby Kaczyński coś powiedział. Oczekiwania były tak duże i przechodzące w taką paranoję, że to właśnie tej dyscyplinie zawdzięczamy nowy związek frazeologiczny – nienawistne milczenie. Padły te wiekopomne słowa, gdy lider PiS postanowił na dłuższy czas się wyciszyć i udać na zasłużony odpoczynek.

Po wyborach sport prawie zaniknął, a w każdym razie stał się zdecydowanie mniej widowiskowy i coraz rzadziej odbywały się rozgrywki.O ile mnie pamięć nie myli, po roku posuchy pierwszy poważny mecz odbył się przedwczoraj. Jarosław Kaczyński zapytany o spadek PKB, nie odpowiedział, że biznesmeni obrazili się na PiS, ani też, że biznes robi PiS na złość. Widziałem cały wywiad i pamiętam doskonale, jakie padły słowa. Kaczyński setny raz stwierdził oczywistą oczywistość i wyjaśnił, że biznesmeni związani z PO, którzy dorabiali się nie tylko w warunkach rynkowych, ale dzięki państwowej „rencie”, wstrzymują się z większymi inwestycjami, bo liczą, że szybko wrócą dawne czasy. Po wyjaśnieniu padło zapewnienie, że tamte czasy szybko nie wrócą i trzymam palce, żeby tak się stało. Przy okazji tej krótkiej i celnej, ale też banalnej diagnozy, wypadałoby napisać jeszcze kilka słów rozwinięcia, to się przyda, żeby zrozumieć na czym polega wielkie statystyczne oszustwo zwane PKB.

Tusk ze swoimi kolesiami rzeczywiście podbijali wskaźnik PKB i to w czasie, gdy cała Europa jechała pod kreską. O takich rzeczach się długo nie pamięta, ale propagandowa „zielona wsypa” nie byłą jedyną. Za drugą robiła Grecja i właściwie w tym momencie można sobie darować dalsze wyjaśnianie czym jest PKB i z czego te dwa kraje miały taki wskaźnik. Naturalnie, że z długów i złodziejstwa. Do Polski popłynęła skredytowana gotówka, gigantyczne kwoty sprzeniewierzone w postaci pół biliona długu i tych wszystkich „inwestycji”, o których było głośno. Same afery, mam na myśli tylko tych parę grubszych, wygenerowały dziesiątki miliardów PKB. Na PKB składają się też obroty banków i Lidlów, z czego Polska dotąd nie miała jednej złotówki. Krótko pisząc są to puste przebiegi, które nijak nie przekładają się na poziom życia Polaków. Dodam jeszcze jedną bardzo ciekawą daną, aby obraz manipulacji był pełny – w polskim PKB udział wskaźnika wzrostu płac był jednym z najniższych w Europie, poniżej Rumunii i bodaj Estonii.

Wróciły na stadiony medialne rozgrywki „a Kaczyński powiedział”, bo Kaczyński trafił w czuły punkt. Trafił tak samo jak ze strefami zero w Szwecji i we Francji, a wtedy nie było odważnego, żeby powiedzieć o tym, co dziś wiedzą prawie wszyscy. Dyplomatycznie i z przekąsem Kaczor podsumował złodziei i oni doskonale zrozumieli, co im chciał powiedzieć. Mają złodzieje jasność nie tylko w temacie ironii, nie łudzą się też, co do swoich przyszłych losów. Pech, czy raczej dobry los tak chciał, że w trakcie pisania felietonu na ekranie TVN24 rozbeczała się prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Poleciała pełną Sawicką i dołożyła spory kawałek Chlebowskiego, wszystko przez to, że prokurator do niej zapukał. Czego w tym występie nie było, kochający partner, chore dziecko, a gdzieś tam głęboko w tle nieruchomości i gotówka. Klasyka wypracowana przez „liberalne” towarzycho.

Kaczyński ma niesamowitą zdolność do pozbawiania złudzeń „biznesmenów”, „dziennikarzy”, „artystów”, „intelektualistów”. Potrafi jednym zdaniem, czasem nawet słowem, obnażyć ich intelektualną i moralną nędzę. Ma również ten dar, że wzbudza autentyczny strach, wrogowie Jarka boją się go przede wszystkim dlatego, że wiedzą kiedy żartuje, a kiedy żarty się kończą. Odezwały się po roku wszystkie chóry, tymi samymi pieśniami, o obrażaniu Polaków, chorej podejrzliwości, policyjnym państwie i tak dalej. Śpiewają, jak im Kaczorek zagrał i oddają się pieśniom z taką pasją, że o czymś istotnym zapomnieli. Przed rokiem można jeszcze było strzelać do jednej bramki, w drukowanych zawodach, od roku zasady gry się zmieniły. Słuchajcie „sportowcy” uważnie, co mówi Kaczyński, znajdziecie w jego słowach swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Matka Kurka