Biegam po wszystkich odpustach i powtarzam głośno, że nie ma innej metodologii niż sprowadzenie marginesu do parteru i wyrzucenie z salonów na przyzbę. Pierwsza wojna domowa, którą rozpętały podległe złodziejskim interesom media, miała na starcie zagonić PiS do narożnika. Plan był trywialny i niezmienny, wszystkie siły posłano na jeden front. Za wszelką cenę udowodnić, że w Polsce zapanuje faszyzm, państwo policyjne, a co najgorsze IV RP. Rozmaite ośrodki miały z byle „g” robić aferę i dokładnie tak się dzieje. Na chwilę oderwijmy się od Trybunału Konstytucyjnego, chociaż to się do końca nie uda. 

Proszę mi z łaski swojej pedantycznej pokazać jedno zawiadomienie do prokuratury na zwłokę w opublikowaniu dokumentu w „Monitorze Polskim”? Może takie było, ale na pewno prokurator generalny się do tego nie odniósł publicznie i prokuratura na Mokotowie nie wszczęła śledztwa. Nie koniec komedii. Wzmiankowany dokument został opublikowany w terminie, prokuratura nadal prowadzi postępowanie. Ten jeden przykład pokazuje skalę paranoi i nadętej histerii. Rzecz całkowicie bez znaczenia, o której dotąd 99,9% Polaków nie miało pojęcia, bo kto śledził z precyzją do jednego dnia publikacje w „Monitorze Polskim”? Mimo to nie schodził ten tani cyrk z anten i szpalt przez tydzień. Kiedy to prokuratura, która umarzała postępowanie w sprawach ewidentnych zaniedbań i nawet przestępstw, z taką gorliwością badała datę wydruku dokumentu? O czym to świadczy? O jednym! PiS płaciłby taka samą cenę za pierdoły, jaką płaci za wprowadzanie fundamentalnych zmian w zgniłym ustroju postkomunistycznym.

Inny przykład. Wczoraj po wszystkich telewizjach obwieziono starego rzęcha należącego do Prezydenta Dudy. Do Straży Miejskiej zadzwonił sąsiad i zrobił karierę medialną. Kamera pokazała cały szereg samochodów zaparkowanych w identyczny sposób i na ich tle umyślny ze straży tłumaczył, że to nie ma znaczenia czyj jest samochód, bo prawo jest dla wszystkich. Pod wieczór rzęcha zabrała i mandat zapłaciła córka Prezydenta, a ponieważ w Internecie zrobił się szum, co z pozostałymi autami, straż wypisała mandaty wszystkim. W tym samym dniu po ośmiu latach procesu został uniewinniony Wojciech Sumliński, dziennikarz, którego usiłowały zaszczuć służby z czasów PO i Bronisław Komorowski, z co najmniej dwoma ministrami z rządu Tuska. Wydarzenie to w USA byłoby sensacją na miarę Watergate, w Polsce poza internetową wersją TV Republika NIKT się nie zająknął i nie pochylił nad wyrokiem. Jeden z bardziej przytomnych komentatorów napisał: „gdyby Sumliński wsiadł do starego Golfa Andrzeja Dudy, Polska miałaby szanse dowiedzieć się, że były prezydent i paru ministrów łamiąc prawo usiłowali wykończyć dziennikarza, żeby przykryć własne brudne interesy”. Tak to działa i udało by się przedstawicielom peerelowskiej patologii ubezwłasnowolnić i ośmieszyć do imentu nową władzę, ale Kaczyński jest bezkompromisowym zwolennikiem mojej ulubionej zasady – dla chama nigdy człowiekiem.

Trybunał Konstytucyjny kończy tak, jak miał skończyć PiS. Jestem pod olbrzymim wrażeniem treści, formy i poczucia humoru z jakim zadanie zostało wykonane. Historia tego błyskawicznego pojedynku przypomina historię Jozina z Bazin. Żył sobie stwór na bagnach i usiłował straszyć ludzi, ale przyszedł Kaczor, posypał go proszkiem z rolniczego samolotu i oddał stwora do ZOO. Od tej pory lud śpiewa o tej historii śmieszne piosenki. Oczywiście jest prawdą, że nowa ustawa całkowicie paraliżuje działania Trybunału, który był przygotowany do… paraliżowania działań semu i rządu. Bez dwóch zdań przeniesienie sędziów TK do Suwałk, czy Piotrkowa Trybunalskiego jest upokorzeniem i ośmieszeniem leśnych dziadków, ale właśnie taki los miał spotkać Kaczyńskiego i PiS. Nie ma wątpliwości, że Trybunał już nigdy nie odzyska swojej pozycji i stracił całkowicie swoją moc, czyli zaliczył takie dechy, jakie szykowano rządowi Beaty Szydło. Obrazowo i precyzyjnie rzecz ujmując stało się tak, że przygotowany na PiS kij, Kaczyński wyrwał i stłukł nim chuliganów. Pojedynek godny samego Brece Lee, który potrafił nie tylko pokonać, ale ośmieszyć rzezimieszka O'Harę. Tak się zdobywa szacunek ludzi, ale również rzezimieszków. Jestem przekonany, że brutalne i pełne humoru znokautowanie TK jest teraz traumą dla kolejnych „instytucji” i środowisk, które zobaczyły, że żarty się skończyły. Co teraz? No bez jaj z takimi pytaniami! Iść za ciosem, z tym samym poczuciem humoru!

Matka Kurka/kontrowersje.net