Jest takie powiedzenie, które często słyszałem od mojej Babci: „trafiło się, jak ślepej kurze ziarnko”. Babcia pochodzi z okolic Lwowa i w wersji oryginalnej brzmi to inaczej, bardzo śpiewnie, słowem po lwowsku, ale wybrałem wersję oryginalną, bez gwary, żeby każdy poseł opozycji miał szansę zrozumieć o co chodzi. Opozycji od czasu do czasu przytrafia się właśnie coś takiego, jak ślepej kurze. W amoku działań udaje się jednemu czy drugiemu ustrzelić nośny społecznie temat, ale zaraz znalezisko zostaje spalone.

Piotr Misiło, który mieści się w ścisłej czołówce skompromitowanych posłów opozycji, zwrócił się z interpelacją do ministerstw i zażądał przedstawienia wszystkich wydatków ministerialnych opłaconych kartami kredytowymi i debetowymi. Takie tematy zawsze rozgrzewają debatę publiczną do czerwoności. Polacy alergicznie reagują na szastanie pieniędzmi przez polityków i nie ma różnicy jaka opcja dobiera się do portfeli podatników. Misiło opublikował odpowiedź na swoją interpelację i od razu zaczęła się ostra wymiana zdań w klasycznym schemacie. Gdzie, pokora, gdzie upadek, a za waszych czasów było jeszcze gorzej. Trzeba uczciwie przyznać, że PiS sam się podłożył opozycji i mediom, przygotowując niechlujną i niespójną listę wydatków.

Człowiek jako tako radzący sobie z tabliczką mnożenia na pierwszy rzut oka mógł się zdziwić, że MON wydał 15 milionów w półtora roku i ma się to nijak do 28 tysięcy wydanych przez porównywalne, jeśli nie większe, MSWiA. Tajemnica tkwi w tym, że wydatki MON dotyczyły całego resortu, a wydatki MSWiA gabinetu ministra. Tym sposobem posłowi Misiło trafiły się dwa ziarnka, pierwsze to sam temat, drugie to nieporadność PiS. Polityka jest bezlitosna jak piłka nożna, tutaj błędy się mszczą i sprawiedliwości trudno się doszukać. Miała opozycja swoje pięć minut i chociaż przerażony Siemoniak uciszał swoich kolegów, bo doskonale wiedział, że wydatki MON są niemal identyczne, jak za jego czasów, to Nowoczesna nie musiała się podobnymi okolicznościami przejmować.

Najmniej przez dwa tygodnie sprawni polityczni PR-owcy byliby w stanie znęcać się nad partią rządzącą i siać niepokój w szeregach wyborców. Stało się zupełnie inaczej, za PR wziął się podniecony własnym znaleziskiem Misiło. Pierwsze godziny jakoś wytrzymywał, ale rozsypał się zupełnie, gdy poszedł do telewizji. W programie TVP Info „Woronicza 17” Misiło publicznie domagał się szczegółowego zestawienia wydatków i słusznie, sam o to walczę od lat, ale argumentacja Misiły to już pełna definicja poziomu intelektualnego opozycji:

Kilka dni temu złożyłem interpelację do MON, aby pan Błaszczak zechciał nam udostępnić wykaz wszystkich transakcji na tych kartach, bo chciałbym się dowiedzieć czy pan Misiewicz nie kupował narkotyków na przykład w jednym z klubów nocnych płacąc kartą kredytową...

W jednej chwili widzowie przed telewizorami parsknęli śmiechem, a potem zabawa przeniosła się do Internetu. Z szacunku dla inteligencji Czytelników nie próbuję tłumaczyć na czym polega dowcip, ale jednocześnie jestem pewien, że Misiło długo kombinował zanim wpadł na właściwy trop. Obojętnie ile ziaren trafi się oślepionej własną głupotą opozycji, nie są w stanie nic skonsumować. Choćby się cudem udało pozbierać dary, zaraz otwierają dzioby i krzyczą o zamachu na demokrację, a wszystkie ziarnka wypadają do rąk politycznych przeciwników. PiS powinien co tydzień dawać na mszę i modlić się żarliwie, żeby nic się na polskiej scenie politycznej po stronie opozycyjnej nie zmieniło.

Czegokolwiek opozycja się dotknie i cokolwiek spadnie im z nieba, zaraz się obraca w brzydko pachnącą materię i brzydko brzmiące słowo. Ciężko odgadnąć dlaczego tak się dzieje, teoretycznie ma opozycja pokończone jakieś szkoły, niektórzy dysponują skrótami przed nazwiskiem, ale mentalnie i kulturowo padają jak muchy i łapią się na żenujące lepy. Zastanawiam się czy tu przypadkiem nie ma związku z tą inteligencją i cywilizacją, która wracając z Berlina niosła rowery na plecach i świeciła zegarkami od nadgarstków, aż po łokcie. Nie wiem, ale może Misiło napisze interpelację i znów się podzieli wiedzą.

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)