Pośród wielu parszywych wad charakteru mam jedną zaletę, którą się szczycę bez fałszywej skromności. Zawsze i wszędzie mówię prawdę, zawsze! Internet przypisał mi autorstwo pseudonimu nadanego rzecznikowi Prezydenta, Krzysztofowi Łapińskiemu, niestety, to nie moje dzieło, a szkoda, bo „Czerepach” idealnie oddaje stan rzeczy i osoby. Pożyczyłem „Czerepacha” od jednego z obserwujących na Twitterze i nie pamiętam, od którego, co mnie szczerze martwi – człowiekowi należy się wielki szacunek. Zacząłem od siebie, ale wyłącznie po to, żeby przejść do biblijnego „oddajcie cesarzowi, co cesarskie”.

Czytelnikom Portalu Fronda nie muszę wyjaśniać kto i do kogo wypowiedział te słowa, ale ponieważ jest to Portal regularnie nawiedzany przez lewicowych trolli, to jest okazja do sprzedania podstawowej wiedzy.  Jezus Chrystus w taki sposób odpowiedział faryzeuszom, którzy prowokacyjnie zapytali Go czy należy płacić podatki Cezarowi. W języku powszechnym słowa Jezusa stały się kanonem naturalnego porządku rzeczy, a w pełnej wersji brzmią jeszcze bardziej skrupulatnie Oddajcie tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu. Geniusz tego podziału polega na prostocie, którą da się przelać na wiele płaszczyzn. Oddajcie mamonę, myślcie o duszy. Znajcie porządek, czas, miejsce i hierarchię. Ułóżcie swoje życie tak, aby nic Wam nie ciążyło na sumieniu, w niebie i na ziemi. Proszę wybaczyć toporną egzegezę, ale nie jest teologiem, staram się jedynie spożytkować gotową receptę na bieżące potrzeby.

Prezydent Andrzej Duda jest człowiekiem głęboko wierzącym, momentami wręcz ostentacyjnie okazującym przywiązanie do wiary. Nie mnie oceniać, co powinien, a czego nie powinien robić katolik, ale coraz częściej w Pałacu Prezydenckim mieszają się porządki i, co gorsze, ani Bóg, ani cesarz nie otrzymują tego, co im należne. Z faktem, że Prezydent Andrzej Duda wkroczył na zupełnie inną drogę, nie potrafią się pogodzić jedynie najbardziej wierni zwolennicy. Cała reszta widzi co się stało i próbuje sobie poukładać polityczny świat na nowo. Znów mogę poczuć gorzką satysfakcję, bo wiele tygodni temu pisałem jak to się skończy i tak się skończyło, jednak wówczas zakładałem optymistycznie, że „szorstka przyjaźń” będzie zawierała jeden element – klasę.

Prezydent jest cesarzem i ma prawo korzystać ze swoich praw i przywilejów do woli, a takie kwestie jak dobór dworu w ogóle są poza konkursem. Pytanie czy cesarz ma prawo wchodzić w kompetencje Boga i ustami swojego dworzanina przypisywać bliźnim niedopełnione grzechy? Premier Beata Szydło była tą kobietą, bez której Andrzej Duda nadal byłby politycznym halabardnikiem, gdzieś przy boku Zbigniewa Ziobro albo w Parlamencie Europejskim. Trzeba mieć w sobie naprawdę wiele pychy, niewdzięczności i co tu dużo mówić, bezczelności, żeby zawdzięczać tak wiele i powiedzieć – Ty nic nie znaczysz. W polityce nie istnieje coś takiego, jak słowa rzecznika, po to się powołuje rzecznika, żeby mówił w imieniu. Oczywiście każdy może się pomylić lub zupełnie przestrzelić z wyborem i chociaż nie miał złych zamiarów musi ponieść konsekwencje. Na pomyłki od zawsze dostępna jest jedna rada – dymisja.

Po skandalicznej, i zwłaszcza, że nie pierwszej, wypowiedzi Krzysztofa Łapińskiego, Prezydent miał do wyboru tylko jedno, zdymisjonować człowieka- pomyłkę. Niczego takiego nie uczynił, co więcej w żaden sposób nie napomniał i w ogóle się nie zająknął. Tym samym Prezydent Andrzej Duda, w przeciwieństwie do mnie, odpowiada za „Czerepacha”. Słowa rzecznika są słowami Prezydenta i to bardzo przykre podsumowanie w świetle przywołanej nauki Jezusa Chrystusa. „Szorstka przyjaźń” zamienia się w profanację, wartości i świętości, które tak eksponuje Andrzej Duda. Pycha kroczy coraz szybciej i jeśli tempo się utrzyma, upadek sam się zgłosi.

O ile Prezydent mógł mieć pretensję do zachowań niektórych polityków PiS, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim, to Beata Szydło nigdy nie dała powodów do takiego traktowania. Mało tego, po bezczelnych słowach „Czerepacha”, Premier zachowała pełną klasę, w przeciwieństwie do milczącego Prezydenta. Żal patrzeć na takie małości, gdy się ma świadomość, że jeszcze dwa miesiące temu Prezydent był jednym z tych, który miał dokonać rzeczy wielkich. Panie Prezydencie proszę nie kłamać, proszę powiedzieć prawdę, jak na spowiedzi. Pan się pogubił, ale to kompletnie, czemu niespecjalnie się dziwię, bo kogóż Pan sobie wybrał na przewodników? Wiceministra PO, „autorytety naukowe”, prezes Gersdorf? I komu Pan oddał swój głos? Tandetnemu i smarkatemu propagandziście? Pan naprawdę nadal wierzy w Boga? Jeśli tak to dlaczego tak się wszystko Panu pomieszało i urządza Pan sobie i nam piekło, ku radości czynnych szatanów? Strażnikiem Pańskiej duszy nie jestem, ale pamiętam z lekcji religii, że są takie grzechy, za które nie dostaje się rozgrzeszenia.  

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)