Baby to jednak są, jak mawiał bohater kultowej komedii Barei. Ze wszystkich złośliwości, które padły po zjeździe PO, największe usłyszałem od Pań, które zwróciły uwagę, że Schetyna odmalował się na Grabca i wstawił dolne zęby. Poza tymi sensacjami nic, kompletnie nic do świadomości Polaków nie dotarło, a obawiam się, że i te anegdotki również umknęły uwadze. Po co komu taka partia, która nie potrafi przekazać elektoratowi jednego konkretnego pomysłu na siebie, o Polsce nie wspominając, to nie wiem. W każdym razie PO się uparła, że będzie trwać i jeszcze trwa.

Nie tylko Polacy nie usłyszeli żadnego konkretu z ust przedstawicieli ciągle największej partii opozycyjnej, ale sami partyjni biesiadnicy nudzili się jak mopsy. Żadnych niespodzianek, bo i trudno za niespodziankę uznać usunięcie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej. Ta decyzja była oczywistą oczywistością i nawet w PO nie mogli sobie pozwolić na obecność HGW w partyjnych szeregach. Była szycha na własne życzenie kończy swoją polityczną karierę i to w stylu, który pasuje do całej partii. Pozostali wiceszefowie zachowali swoje funkcje i zasili stary/nowy skład zarządu. Pewnie mało kto będzie wiedział o kogo chodzi, dlatego podam tę krótką listę: Ewa Kopacz, Tomasz Siemoniak, Borys Budka i Bogdan Borusewicz.

Wprawni obserwatorzy i komentatorzy polskiej polityki tę zmianę bez zmiany potrafią odczytać jednoznacznie. Wśród wiceszefów PO nie ma ani jednego człowieka Schetyny i tylko jedna jedyna Hanna Gronkiewicz-Waltz wyleciała z sanek, ale nie dlatego, że była człowiekiem Tuska, powody są powszechnie znane. Co to oznacza? Ano tyle, że Schetyna walczy o życie w partii i nie ma odwagi wychylić się na pół centymetra. Cały skład wiceprzewodniczących PO to ludzie ściśle związani z największym wewnętrznym wrogiem Grzegorza Schetyny, a tym jest oczywiście Donald Tusk. Obecny przewodniczący PO nie ma w partii odpowiedniej siły, aby zbudować jej kierownictwo według własnego zapotrzebowania. Nawet Borys Budka, który niemal oficjalnie jest wskazywany, jako bezpośredni rywal Schetyny, pozostał na swoim miejscu.

Patrząc na to, co się stało lub nie stało w PO, trudno uniknąć skojarzeń z ostatnimi ruchami kadrowymi w rządzie i w PiS. Przy całym krytycyzmie, który nadal się we mnie tli, jedno nie ulega wątpliwości. Prezes Jarosław Kaczyński wykonał ruch, którym zagospodarował kilka przestrzeni politycznych naraz. Zamiana ról pomiędzy Mateuszem Morawieckim i Beatą Szydło była politycznym tematem numer jeden przez co najmniej kilka tygodni. Nowe rozdanie jeszcze się nie zakończyło, kolejne dymisje w rządzie są przesądzone, co oznacza, że w PiS dojdzie do resetu i pozamykania frakcyjnych interesów. Tak oto Kaczyński zagospodarował pierwszą płaszczyznę polityczną – wewnątrzpartyjną. Na zewnątrz poszły dwa wyraźne komunikaty, nowy rząd na nowy etap i jeszcze nowe otwarcie w polityce międzynarodowej.

Dwa ostatnie otwarcia w wykonaniu PiS i Kaczyńskiego uważam za średnio udane, przynajmniej na tym etapie. Szczególnie ta naiwność, że nowy premier Polski rozkocha w sobie europejskie salony wydaje się czymś nieprawdopodobnym i nie bardzo wierzę, że Jarosław Kaczyński rzeczywiście liczy na taką odmianę. Niemniej, porównując polityczny scenariusz nakreślony przez PiS i PO, od razu nasuwa się wniosek, że nie ma czego porównywać. Pod każdym względem PO zostaje daleko w tyle, co można jakoś tłumaczyć prostym faktem, że partia rządząca zawsze ma przewagę, bo po prostu posiada narzędzia niedostępne dla opozycji, ale takie wyjaśnienie byłoby trywialne. PiS i Jarosław Kaczyński jako opozycja potrafili przebić się ze swoją „narracją” i przede wszystkim potrafili pokazać program i polityków, których Polacy „kupili”.

Nie byłoby dziś rządu i prezydenta z PiS, gdyby Jarosław Kaczyński nie wyznaczył Beaty Szydło na lidera kampanii i Andrzeja Dudy na kandydata w wyborach prezydenckich. Do tego poziomu skutecznego uprawiania polityki Grzegorz Schetyna nie zbliżył się na centymetr, a sztucznie pompowany Tusk też nie potrafi się przebić z polityczną ofensywą, pozostaje mu trollowanie w Internecie. W świetle przedstawionych faktów i okoliczności, kobieca złośliwość najlepiej podsumowuje wymianę garnituru w PO i chodzi wyłącznie o żuchwę Schetyny.

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)