Skąd i kiedy wzięli się Żydzi w Polsce i dlaczego nad Wisłą utworzyli jedną z największych, jeśli nie największą diasporę na świecie. Lud pustynny oddalony od Polski o lata podróży, bo mówimy o czasach, gdy nie tylko samolotów nie było, ale nawet maszyny parowej, upodobał sobie kraj na drugim krańcu świata. Jak to się stało? Zajrzyjmy na karty historii i od razu zobaczymy, że pierwsze wspólnoty żydowskie pojawiły się w Polsce w XIII wieku, wówczas była to bardzo skromna i trochę przypadkowa diaspora, ale dała początek wielkiej fali emigracji.

W kolejnych latach nastąpił prawdziwy exodus, porównywalny z tym biblijnym. Żydzi masowo wypędzano z Europy: w 1346 roku z Niemiec, w latach 1349–1526 i 1686–1740 z Węgier, w 1394 z Francji, w 1420 z Austrii, w 1492 z Hiszpanii, w 1497 z Portugalii, w 1886 z Kijowa, w 1891 z Moskwy. I tak się jakoś dziwnie złożyło, że większość trafiła do Polski. W 1334 roku Kazimierz Wielki wyzwolił Żydów spod prawa niemieckiego i odtąd gminy żydowskie podlegały polskim sądom królewskim. Z tą chwilą Polska stała się oazą  bezpieczeństwa pustynnych ludów semickich przeganianych z całej Europy. Gdy w 1569 roku powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów, Rzeczpospolitą uznano za najbardziej tolerancyjny kraj Europy i miedzy innymi dlatego stała się domem dla kilkusettysięcznej diaspory żydowskiej. Żydom żyło się w Polsce tak dobrze, że nazwali nasz kraj paradisus Iudaeorum (rajem dla Żydów), a w XVI wieku krakowski rabin Mojżesz ben Israel Isserles powiedział swoim rodakom, że:

jeśliby Bóg nie dał Żydom Polski jako schronienia, los Izraela byłby rzeczywiście nie do zniesienia.

Działo się to wszystko w czasach, w których chrześcijaństwo, a nawet katolicyzm był w Europie religią dominującą, natomiast Polskę nazywano przedmurzem chrześcijaństwa. Powszechnie wiadomo, że Żydzi nie pałają wielką sympatią do chrześcijaństwa, szczególnie do katolicyzmu, mimo wszystko na swój nowy dom wybrali Polskę na wskroś przeszytą katolicyzmem. Dlaczego? Ponieważ nie było na całym świecie drugiego tak tolerancyjnego i otwartego kraju. Polska to państwo łączące w sobie kilka fenomenów. Położona fatalnie na mapie, walczyła o swoją suwerenność i na zmianę była potęgą, by za chwilę walczyć o przetrwanie. Bardzo podobna historia do losów Żydów, z tym wyjątkiem, że Polacy zawsze bronili swojej ziemi, a Żydzi szukali szczęścia po całym świecie.

Dziś historia zatacza potężne koło, chociaż mówi się o tym po cichu, jakby wstydliwie i z niedowierzaniem. W Europie szaleje zawierucha fanatyzmu ideologicznego i braku tolerancji do wszystkiego, co normalne i europejskie od wieków. Dookoła rozlewa się religijny zamordyzm, w najmniejszym stopniu niepodobny, ale znacznie gorszy od mrocznego czasu inkwizycji, który Polski w zasadzie nie dotknął. Współcześnie nie poluje się na czarownice, ale podkłada bomby i rozjeżdża samochodami zupełnie przypadkowych ludzi. I co się dzieje? Narody znów tłumnie przyjeżdżają do Polski, póki co turystycznie, i nadziwić się nie mogą, że istnieje taka oaza normalności w samym środku paranoicznej Europy. Miliony Niemców, Holendrów, Anglików i Żydów odkrywa Polskę na nowo, tę samą Polskę, która była rajem dla Żydów.

Wszystko dookoła się zmienia, nie zmienia się tylko Polska i Polacy, jesteśmy od ponad 1000 lat jedynym ratunkiem dla Europy. Wykpiwani, napadani, gnębieni, poniewierani, sprzedawani, zdradzani i zawsze po katolicku uprzejmi. Cała nasza nowotestamentowa naiwność zawiera się w bojowym haśle: „Za wolność naszą i waszą”. W naszej narodowej naturze leży walka o wolność i sprawiedliwość dla wszystkich, co często dla Polski kończy się zniewoleniem. Tak było od lat i nic się nie zmieniło do dzisiaj. Europa znów się pogubiła, a Polska, jako jeden z nielicznych normalnych krajów, przyjmuje do swoich domów gości tęskniących za normalnością. Na razie obsługujemy wizyty urlopowe i wakacyjne, ale gdy z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, czy Szwecji zaczną uciekać ludzie przerażeni islamskim fanatyzmem jestem przekonany, że znajdą w Polsce schronienie. Dla wrogów nigdy nie mieliśmy litości, dla potrzebujących zawsze otwarte drzwi, taka nasza polska tradycja – „Gość w dom, Bóg w dom”. 

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)