Powiadają ludzie, że prócz wrednego charakteru posiadam jeszcze intuicję. Zgadzam się z jedną i drugą opinią. Korzystając z darów losu i strzępów informacji prognozuję najbliższą przyszłość następująco. Zacznijmy od tego, że Prezydent Andrzej Duda to nie Kaczyński i nie Macierewicz, to zupełnie inny charakter, co ma swoje wady i zalety. Przy całym szacunku dla Prezydenta jedno nie ulega dla mnie wątpliwości, żelaznej psychiki i wytrzymałości Kaczyńskiego nie posiada. Presja pod pałacem i w mediach zdaje się robić swoje, do tego dochodzą polityczne ambicje, w czym nie ma nic nadzwyczajnego, ale z połączenia presji i ambicji robi się bardzo niebezpieczna mieszanka, która może odebrać racjonalizm.

Intuicja nie jest z gumy i trudno mi odgadnąć, czy Prezydent bardziej chce pokazać swoją niezależność i zrzucić łatkę „Adriana”, czy jednak w ostatnich ruchach i wypowiedziach większy udział ma presja. Bez względu na proporcje, fakt pozostaje faktem, że Prezydent nie działa w porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim, ale zaczął uprawiać indywidualną politykę. Daj mu Boże, ma pełne prawo spróbować swoich sił, ale od razu rzucił się na najgłębszą polityczną wodę, co oznacza, że może „popłynąć” w najlepszym razie albo w najgorszym pójść na dno i pociągnąć za sobą cały obóz polityczny. Andrzej Duda od dłuższego czasu miał taki pomysł, aby zmienić swój wizerunek. Kibicowałem mu i nadal kibicuję w tej zmianie i co więcej dostrzegam błędy PiS, które doprowadziły do nieprzyjemnej i szkodliwej sytuacji. Nie mam odpowiedniej wiedzy i nie chcę samą intuicją nikogo krzywdzić, ale powiem wprost.

Dotąd Prezydent Andrzej Duda będzie miał szanse na drugą kadencję, dokąd uda mu się utrzymać poparcie całego elektoratu PiS. Ostatnim nagłym zwrotem już zachwiał wiarę w bardzo emocjonalnym elektoracie PiS, który ma inklinacje do szybkiego przekształcania bohaterów w zdrajców. Nie potrzeba szklanej kuli, aby wiedzieć, że po wypowiedzi rzecznika Prezydenta odnośnie błędów legislacyjnych w ustawie o Sądzie Najwyższym, Prezydent zwyczajnie nie może podpisać ustawy i do tego momentu jeszcze nic się nie dzieje. Prezydent ma cztery drogi do zakwestionowania zapisów ustawy: weto, odesłanie do sejmu celem usunięcia niezgodności, nie podpisać i skierować do TK, podpisać i skierować do TK konkretny zapis. Ostatnia opcja jest całkowicie bezpieczna, druga i trzecia niezła, weto oznacza, że Andrzej Duda wysadza w powietrze swoją II kadencję i co gorsze doprowadza do podziałów w koalicji rządzącej, które najprawdopodobniej skończą się tak, jak w 2007 roku.

Co zrobi Andrzej Duda? Biorąc pod uwagę jego pozycję polityczną, cechy charakteru i przyszłość, widzę to tak. Dwie ustawy o KRS i sądach powszechnych zostaną podpisane i to będzie sygnał do PiS oraz elektoratu PiS, że żadnej „zdrady” nie ma. Trzeciej, o Sadzie Najwyższym, Prezydent nie podpisze, co będzie sygnałem do tak zwanego elektoratu centrum oraz rozmaitych salonów w Polsce i na świecie. Andrzej Duda nie pójdzie na całość, jak poszedłby Kaczyński, czy Macierewicz, ale to wcale nie musi oznaczać politycznej biedy. Jeśli Prezydent wybierze opcję z wykorzystaniem Trybunału Konstytucyjnego lub zwrotem do sejmu, ma szansę pokazać się jako polityk, który wskoczył na głęboką wodę i dopłynął do wyspy „Polityczna ekstraklasa ”.

Idealny byłby wariant z podpisem i przekazaniem do TK, bo wtedy ustawa wchodzi w życie i dopiero po wyroku ewentualne poprawki, wariant z poprawką zapisu w ustawie o liczbie sędziów, której musi dokonać sejm, też jakoś ujdzie, podobnie, jak niepodpisanie i oddanie do TK, ale tu już robi się niebezpiecznie. Niewyobrażalnym zachowaniem byłoby zawetowanie ustawy równoznaczne z blokadą reformy sądownictwa i z takim politycznym bałaganem, z którego suchą stopą nie wyjdzie ani Prezydent, ani PiS. Ten ruch nie pasuje mi do Andrzeja Dudy, bo to nawet nie jest odwaga, ale brawura na pograniczu szaleństwa. Podsumowując intuicyjne przewidywania, jestem prawie pewien, że Prezydent wybierze rozsądne pogodzenie różnych racji, a jedynym jego dylematem jest w tej chwili wybór trybu skierowania ustawy o SN do Trybunału Konstytucyjnego lub zwrot ustawy do sejmu.

Matka Kurka/Kontrowersje.net