Najbardziej krytycznym wskaźnikiem zmęczenia tematu, jest zmęczenie autora. Miałem dziś pisać o kolejnym kabarecie wystawionym przez gimnazjum im. Opozycji Totalnej, ale nie dam rady. Nie jestem w stanie się przemóc, bo i kabaret już nie śmieszy jeno nudzi. W ramach alternatywy dysonuję pierwszym prawomocnym orzeczeniem NSA, które stwierdza, że Fundacja WOŚP łamie ustawę o dostępie do informacji publicznej i w związku z tym sąd nałożył na kolegę Jurka karę. Podobnych orzeczeń będzie za chwilę kilka, ponieważ podstawa prawna wszystkich skarg wniesionych do WSA jest taka sama. Darowałem sobie jednak i tę sprawę, z tej samej przyczyny – mnie samego wygłupy Owsiaka męczą, a jeszcze czeka nas za parę dni finał hucpy, do którego będę musiał się odnieść.

Drogą eliminacji postanowiłem napisać parę zdań o bolszewiku Zygmuncie Baumanie i czynię to wbrew pogańskiej zasadzie, że o zmarłych mówi się tylko dobrze albo wcale. Bogiem, a prawdą i ta sprawa mało mnie obchodzi, po prostu świat jest lżejszy o jednego bandytę, ale jest jeden ważny aspekt , nakazujący o Baumanie pamiętać i to raz na całe życie. Jako student Uniwersytetu Wrocławskiego miałem wiele wspólnego ze słynnym profesorem, na wrocławskiej uczelni za moich czasów był to świecki bóg, niekwestionowany autorytet. Teraz prawdopodobnie jest tak samo, sądząc po reakcjach włodarzy Wrocławia, nawiasem mówiąc i Zdrojewski i Dutkiewicz to absolwenci UW, a Zdrojewski nawet ukończył socjologię. Niczego nieświadomy, bodaj w 2003 roku napisałem pracę magisterską, w której powoływałem się na Baumana. Mówię o nieświadomości związanej z tym, kim był sowiecki bandzior i będę z tym grzechem żył do końca swoich dni.

Na uniwersytecie absolutnie nikt o tym nie mówił, ani wykładowcy, ani studenci. Pierwszy raz o prawdziwym życiu i twórczości Baumana usłyszałem w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”. Musiał to być rok 2006 albo 2007, a wtedy byłem głupią Matką Kurką pozbawioną elementarnej wiedzy, koniecznej do rozumienia, co się w Polsce tak naprawdę dzieje. Pamiętam, że pomimo mojej głupoty, akurat ta informacja zrobiła na mnie wrażenie i nie traktowałem jej jako „oszczerstwa oszołomów”. Nawet w tamtym czasie uznałem, że to coś nieprawdopodobnie obrzydliwego, bandyckiego i godnego największego potępienia. Po latach wszystko jest dla mnie jasne, w RP III na uniwersytetach z sowieckiego siepacza robiono wielki autorytet, polskiego Heideggera, Kanta i Platona jednocześnie. Co więcej, tę smarkatą ideologiczną brednię zwaną ponowoczesnością, czy postmodernizmem, sprzedawano jako filozofię.

Niewtajemniczonym powiem, że ponowoczesność to nic innego jak robienie z gówna marmuru, to usprawiedliwienie dla wszelkiego kiczu, amatorstwa, nieuctwa. Taka nowa forma socrealizmu, który zakłada, że każdy pacykarz może być malarzem, każdy analfabeta Szekspirem i każdy mędrek filozofem. Flagowym przykładem postmodernizmu są te wszystkie „człowiek motyl”, polska flaga w psiej kupie i pozostałe happeningi z genitaliami na krzyżu. Jedyny postmodernista, którego znam i szanuję za talent to Umberto Eco, ale to taki wyjątek od socrealistycznej reguły. Zwolnił miejsce na tym łez padole, bandyta i socjologiczny grafoman, którego uznano za bożyszcze i światowej sławy socjologa.

W tym ostatnim kłamstwie mieszczą się jedynie artykuły w GW i reportaże w TVN. Bauman nie był żadną szychą socjologii, a zaistniał tylko dlatego, że miał odpowiednie żydowskie i lewackie pochodzenie. Proszę tej okoliczności nie traktować oddzielnie, bo wielu mądrych polskich Żydów, jak Hemar, czy Grudziński dostało od świata i swoich rodaków po grzbiecie za to, że zachowali się przyzwoicie i nie pluli na Polskę. Tak, czy siak poszedł Bauman do piekła i o dziwo nie ma wielkiego szumu, jak w przypadku Bartoszewskiego, czy Wajdy.

Gdzieś na dole internetowych wydań lewicowych gazet pojawiła się krótka wzmianka i nigdzie nie zauważałem też rytualnego oburzenia, że prawicowi „hejterzy” plują na grób wielkiego Polaka. No tak to właśnie działa, tak funkcjonuje bolszewizm. Człowiek nic dla bolszewika nie znaczy, jest koniem pociągowym ideologii i dopóki ciągnie dostaje owies, gdy okuleje albo padnie trafia do końskiej jatki. Wielki naukowiec, socjolog i filozof skończył tak jak żył, marnie z zarośniętą mogiłą w Internecie. I piszę o tym tylko dlatego, że Polak, w przeciwieństwie do bolszewika, ma święty obowiązek pamiętać o enkawudziście Baumanie, który Polski i Polaków nienawidził i zwalczał rękami unurzanymi we krwi po pachy.

Matka Kurka

ZA: KONTROWERSJE.NET

dam/kontrowersje.net