Na początek mała i świeżutka anegdotka rodzinna. O wiewiórka! – krzyknęła Ona, wskazując gdzieś palcem. Jaka wiewiórka? – pyta zamyślony On, układając we łbie między innymi ten felieton. No ten co uczył ukraińskiego i był radnym, a potem jechał po pijaku i teraz czeka na busa – wyjaśniła Ona. Śmieszne? Mnie ubawiło, pewnie dlatego, że byłem uczestnikiem tego sytuacyjnego dialogu, który jest bardzo dobrą ilustracją do oceny wizyty Andrzeja Dudy w Niemczech. Dyplomacja to taka wiewiórka, pierwsze skojarzenie jest oczywiste, ale prawdziwa treść kryje się dopiero w tym, co rzeczywiście za słowami stoi, a nie co się kojarzy.Części wyborców PiS i Andrzeja Dudy wydawało się, że polska polityka zagraniczna zmieni się w portal kontrowersje.net, gdzie się wali prosto z mostu i nazywa złodziejstwo po imieniu. Gorszego błędu nie można popełnić i aby poukładać sprawy na właściwym miejscu zastosuję korektę szokową. Idealna dyplomacja to taka, w której Prezydent Polski będzie w Niemczech lubiany dwa razy bardziej niż pachołek Tusk i to jest pierwsza część wiewiórki. W drugiej części lubiany i szanowany Andrzej Duda ma być, i Bogu dziękować jest, dokładnym zaprzeczeniem Donalda Tuska, czyli polskim politykiem realizującym polskie cele. Dyplomata to czaruś, który potrafi sprzedać konieczność amputacji nogi jako nowe cudowne możliwości realizowania się w maratonach na wózku inwalidzkim. Tonując oczekiwania i prostując nieporozumienia z pełną odpowiedzialnością oceniam dyplomację Prezydenta i otoczenia na 5 +, do szóstki brakuje jeszcze trochę doświadczenia.

Tak wysoka ocena wiąże się z kilkoma talentami i „zasobami”, które Andrzej Duda posiada. Na załączonym obrazku widać jak na dłoni rzecz dotąd niespotykaną, oto polska para prezydencka wygląda jak milion dolarów przy ubogich krewnych z Niemiec. Nie należy lekceważyć, zwłaszcza we współczesnej polityce takich wizerunkowych przewag. Ponoć 90% ludzi ocenia bliźnich po wyglądzie i zachowaniu, zanim się człowiek odezwie i zdąży cokolwiek wyjaśnić. Lecha Kaczyńskiego i Marię Kaczyńską poniewierano za to kim są i jak wyglądają, płacili nieludzką cenę za swoje człowieczeństwo nieoszlifowane salonowymi rytuałami. Andrzeja Dudy z żoną tym chamskim kłem ugryźć się nie da. Dalej mamy te nieszczęsne języki, które rzeczywiście nie są warunkiem uprawiania dobrej polityki, ale przypominam Wokulskiego przed i po lekcjach z angielskiego. Człowiek, który potrafi zrozumieć szepty na europejskich biesiadach ma po prostu większą wiedzę, a co za tym idzie czuje się pewniej. No i wreszcie rzeczowość i nie bójmy się tego słowa wartości. Mamy Prezydenta katolika z krwi i kości i to jest doskonała wiadomość, również dla mnie – ateisty. Udawany katolik byłby biedą, Andrzej Duda wierzy autentycznie i gorliwie, co oznacza, że pracuje nad tym, żeby pójść do nieba, nie do piekła. Ma wiedzę, talent, wygląd, poczucie pewności i przede wszystkim z wdziękiem realizuje polskie cele, które są dla niego religią.

Dwa przykłady, idealnie pokazujące siłę i skuteczność dyplomacji Prezydenta. Z chwilę w komentarzach będziemy sobie kpić z emigracji islamskiej, czyli posyłania do Europy Talibów w wieku poborowym. Prezydent Polski w Niemczech zrobił dokładnie to samo, tylko w języku dyplomacji. No tak, to prawdziwy dramat z tą emigracją i tragedie się trafiają, ale my w Polsce musimy być przygotowani na przejęcie fali ukraińskich emigrantów w związku z sytuacją na granicy rosyjsko-ukraińskiej. W białych rękawiczkach podana informacja – żadnych kozich synów z trotylem za pazuchą w Polsce nie będzie, podobnie jak nie będzie ukraińskiej fali. I drugi przykład równie istotny, jeśli nie ważniejszy. Przesunięcie okopów NATO na drugą stronę Odry. Zgadzam się, że wszelkie nadzieje związane z naszymi sojusznikami to powtórka naiwności z roku 1939, ale coś robić trzeba. Skoro Niemcy oponują przeciw bazom NATO w Polsce, sprawa jest jasna i więcej dowodów nie potrzeba, że dla Polski to korzyść, dla Niemców problem. Nasi niemieccy „przyjaciele” dostali dyplomatyczną marchewkę i usłyszeli, że są liderami w Europie, najważniejszym członkiem sojuszu itp., itd. Zaraz potem Andrzej Duda podtrzymał swoje stanowisko dotyczące planów Polski. W punkt! Wyszła laudacja zamiast felietonu, ale jestem pod autentycznym wrażeniem pierwszych akcji oskrzydlających z udziałem Prezydenta Andrzeja Dudy, nie przypuszczałem, że będzie to, aż tak dobrze wyglądało.

Matka Kurka

kontrowersje.net