W codziennym zgiełku umykają nam, czyli mnie również, sprawy pozornie małe, ale w rzeczywistości ogromne. Dzięki staraniom i wieloletnim zabiegom środowisk kombatanckich i wielu osób prywatnych w Pieniężnie zdemontowano popiersie radzieckiego generała Iwana Czernichowskiego. W 2014 roku lokalne władze Pieniężna wystąpiły z o wnioskiem o demontaż, reakcja ze strony obecnych władz radzieckich była przewidywalna i natychmiastowa. Ludzie radzieccy z pomocą miejscowych i przyjezdnych pożytecznych idiotów, zorganizowali uroczystości upamiętniające bandytę mordującego żołnierzy AK Iwana Czernichowskiego. Prowokacja nie przyniosła skutku. Wytrwali Polacy zwrócili się do Rady Pamięci Walk i Męczeństwa o konieczną opinię, w związku z tym, że pomnik hańby został objęty polsko-rosyjską umową o grobach i miejscach pamięci. 

Ostatnim gestem rozpaczy przedstawiciele administracji obwodu kurskiego zwrócili się z prośbą o zwrot popiersia bolszewika, ale w odpowiedzi, burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo, przekazał do MSZ odpowiednie dokumenty, w tym kosztorys demontażu opiewający na 70 tysięcy złotych. Czy to nie piękna lekcja historii i polityki zagranicznej zaprezentowana przez Pieniężno i bohaterskich mieszkańców? Dla mnie przepiękna, bo o 17 września dowiedziałem się bardzo późno. W szkole podstawowej byłem „uczony” i przekonany, że Polacy w 1939 roku przegrali nierówną walkę z Niemcami, bo towarzysze ze Związku Radzieckiego nie zdążyli do nas podesłać ani „Czerech pancernych i psa” ani Hansa Klossa.

Peerelowska szkoła nie podawała faktów z tamtego tragicznego czasu, co więcej ktokolwiek odważyłby się w pracy klasowej popisać wiedzą ponadprzeciętną i nie podręcznikową, nie dostałby piątki, ale dwóję, naganę i uwagę do dzienniczka, żeby rodzice przyszli do szkoły. Parę lat później w LO usłyszałem trochę prawdy, pewnie dlatego, że załapałem się na tak zwany przełom 1989 roku. Tak czy owak historię roku 1939 poznałem bardzo późno, gdy byłem pełnoletni, natomiast pewną dojrzałość historyczną osiągam dopiero w wieku 40 lat. Wspominam te niezbyt chwalebne epizody z własnego życia, bo trudno przecenić siłę właściwej i niewłaściwej wiedzy, która staje się w narodzie obowiązująca. Największe podłości zwyrodniali kłamcy potrafili przedstawić w taki sposób, że Polacy całkowicie tracili swoją tożsamość i przestawali rozumieć dlaczego znaleźli się w takim, a nie innym położeniu. Te fatalne skutki zostały wymuszone trywialnymi technikami, choćby wspomnianymi bohaterami filmowymi, ale przede wszystkim kłamstwem, kłamstwem i jeszcze raz kłamstwem. Bolszewików, którzy gwałcili i zniewoli Polskę na 45 lat (oficjalnie) nazywano wyzwolicielami. Ostatnich bohaterskich żołnierzy Polskiego Podziemia tytułowano „bandytami z lasu”. Kompletne odwrócenie ról i win, a na końcu brak kary.

Antidotum na tę truciznę jest tylko jedno, mianowicie przeprowadzić dokładnie odwrotny proces, innymi słowy postawić na nogi to, co stoi na głowie i oby tylko na głowie. Bandytów nazywać bandytami, bohaterów bohaterami, napaść napaścią, zdradę zdradą, wierność wiernością. Być może w taką ważną rocznicę wypadałoby napisać coś bardziej uroczystego, podniosłego, akademickiego, ale po pierwsze takich tekstów i mów z pewnością nie zabraknie, po drugie i niestety jesteśmy na etapie pracy u podstaw. By terapia się powiodła konieczne jest konsekwentne stosowanie lekarstwa stałymi dawkami, a zatem nieustanne zwracanie uwagi na rzeczy i sprawy, które wydają się prozaiczne. Polacy muszą widzieć i reagować entuzjastycznie, gdy spada z cokołu kacapskie popiersie. Polacy powinni zobaczyć i wzruszyć się widokiem monumentów oddających hołd zapomnianym i sponiewieranym bohaterom Armii Krajowej. W kinach i telewizorach zamiast „Czterech Pancernych” i „Ogniomistrza Kalenia” domagajmy się gwałtownej zmiany repertuaru, który pokaże ten sam czas i ludzi, ale na właściwych miejscach.

Pedanci prawdopodobnie zarzucą mi wymianę propagandy na propagandę, jednak głupszego zarzutu postawić nie można. Propozycja jest zupełnie inna i rzeczywiście polega na zamianie, ale propagandy na edukację. Mnie nie uczono prawdy o Nas samych, mnie ogłupiano metodycznie, w szkole, przez telewizor i „dzieła sztuki”. Tyle się z tej gorzkiej lekcji dowiedziałem, że kluczem do wszelkiego poznania rzeczy, jest zbiór faktów, od tych najdrobniejszych, po te generalne. W małym polskim miasteczku Pieniężnie, dzielni Polacy zrobili dla odkłamania historii Polskie więcej niż 1000 naukowych pozycji i 150 akademickich wystąpień. Nie znalazłem lepszego sposobu na upamiętnienie bolszewickiej, zdradzieckiej, napaści na Polskę. W dniu 17 września 2015 roku Polacy strącili z cokołu bolszewickiego generała i jeśli już posługiwać się dziwacznymi neologizmami, to dla mnie ten piękny akt jest dowodem na „współczesny patriotyzm”.

Matka Kurka/kontrowersje.net