- Oglądałem rano noże w kuchni. Marta spała. Wziąłem jeden z nich, stanąłem przy lustrze i zacząłem dotykać szyi" - wspomina Muniek Staszczyk, lider zespołu T. Love

Rok 2010 był jednym z najtrudniejszych w jego życiu. Depresja, bezsenność topione w alkoholu. Myśli samobójcze. Gdy przystawił sobie nóż do gardła, pomyślał: "To jest ten moment". Jednak przyszło opamiętanie. "Co ja robię? Na górze w pokoju były dzieci."

- Uklękłem i zacząłem się modlić: "Oddal to, Boże, ode mnie, te myśli" - opowiada artysta.

Muniek wspomina też swoją mamę, która chorowała na alkoholizm. A z kolei tata "w wieku 36 lat zapadł na poważńą depresję".

- Zapijała wódeczką swoje smutki. Czułem do niej duży żal, bo jestem trochę dorosłym dzieckiem alkoholika - wspomina.

Przez dwa lata chodził do psychologa, ale zaprzyjaźnił się równiez dominikanami. Prawie codziennie rano był na mszy świętej, a po 17 latach przystąpił do spowiedzi. To wtedy dokonało się jego uzdrowienie. 

Muniek wspomina też Medjugorie:

- Na górze Križevac, gdzie jest droga krzyżowa, zacząłem się modlić różańcem. Jakby syn marnotrawny wrócił do matki - mówi.


- Moje małżeństwo zaczęło się kleić. Częściej bywałem w domu, odrzuciłem mocne życie towarzyskie. Moja ukochana jest aniołem. - mówi

 - Staram się być mężczyzną. Późno, bo późno, ale się staram - dodaje

bz/pomponik.pl