Mateusz Piskorski tłumaczy na swoim blogu, dlaczego zdecydował się poprzeć obecność Janusza Korwin-Mikkego na konferencji w Rosji, która poświęcona była przyszłości „Noworosji” oraz konfliktowi na Ukrainie. Piskorski zdementował informację „Rzeczpospolitej”, jakoby osobiście zaprosił szefa KNP na to spotkanie. Wyjaśnił, że nie mógł tego zrobić, nie będąc organizatorem konferencji: zasugerował jej gospodarzom, że obecność przedstawicieli KNP byłaby na konferencji wskazana, bo są to ludzie „otwarci na rzeczową dyskusję”. W efekcie zaproszenie jedynie przekazał.

Zarazem Piskorski zaatakował Platformę Obywatelską za „powtarzanie jak mantry agresywnych atlantyckich pohukiwań”. Stwierdził też, że Anna Fotyga z PiS „może i była dobrą sekretarką, ale jej wiedza na temat spraw zagranicznych jest dużo mniejsza od tej, którą ma przeciętna polska sekretarka”.

Napisał ponadto, że wszyscy powinni „analizować sytuację na terytorium niegdysiejszej Ukrainy (sic! – red.) z większą uwagą i postarać się o trzeźwe wnioski na temat polskiej polityki wschodniej”.

Wreszcie Piskorski zaatakował redaktora „Rzeczpospolitej” Bartosza Węglarczyka pisząc, że ten powinien pojąć, iż „wiedza nie boli”. Stwierdził też, że Węglarczyk „bardzo sprawnie pluje, straszy i grozi, a gdzieś umyka mu zasada dziennikarskiej rzetelności”.

Piskorski jest sekretarzem generalnym Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. Od dłuższego czasu wypowiada się w sposób bardzo przychylny Rosji, a wrogi wobec polskiej polityki wschodniej. Był obecny podczas referendum na Krymie jako obserwator i uznał, że wszystko przebiegało bez większych zarzutów. Piskorski współpracuje też z rosyjskimi media i prorosyjskimi mediami w Polsce, takimi jak „Myśl Polska”. Całokształt działalności byłego posła Samoobrony, w świetle bardzo bliskich związków z Moskwą, budzi uzasadnione podejrzenia. 

pac