Fronda.pl: Ruszyła akcja przyznawania certyfikatom dla tych szkół, w których uczniowie nie są narażeni na styczność ze szkodliwą ideologią gender. Patronat nad akcją objął abp Henryk Hoser, przez co ściągnął na siebie falę krytyki. Przeciwnicy zarzucają, że to kolejny kościelny biznes, bo certyfikaty przyznawane są za pieniądze, a szkoły, które je otrzymają, biorą udział w płatnych szkoleniach.

Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej: Ataki na tą inicjatywę odsłaniają prawdziwe intencje genderystów. Jeśli nie podoba im się program „Szkoła przyjazna rodzinie”, to czy potrzeba nam jeszcze jakichś dowodów na to, że gender to ideologia antyrodzinna? Chyba nie potrzeba dodatkowej zachęty do promowania tej akcji – skoro jej przeciwnicy tak na nią zareagowali, to znaczy, że jest ona trafiona. Proszę pamiętać, że za tą inicjatywą stoją świeccy katolicy. Takich akcji jest zresztą coraz więcej, budzi się świadomość Polaków, rodziców. Bardzo dynamicznie rozwija się inicjatywa Stoppedofilii.pl. Lepszej zachęty niż ataki na tą akcję nie potrzebujemy.

Abp Henryk Hoser często zabiera głos na temat gender. Dlaczego akurat tę akcję, narażając się na krytykę lewicowych środowisk, objął patronatem? Jest mu szczególnie bliska?

Jak podkreśliłem, jest to akcja z inicjatywy świeckich. Kościół jako hierarchia może jedynie pochwalić to, co robią ludzie zaangażowani w ruchy świeckich katolików. Trudno w takiej sytuacji patronatu odmówić. Jeżeli wzywamy do aktywizacji świeckich, jeżeli pojawiają się takie inicjatywy, to trzeba je wspierać.

Jakie jeszcze inicjatywy będą podejmowane w diecezji warszawsko-praskiej, aby chronić najmłodszych przez zagrożeniami związanymi z ideologią gender?

Bardzo ciekawą inicjatywą wydaje mi się wspomniana akcja Stoppedofilii.pl. To inicjatywa ustawodawcza. Jej organizatorzy (pan Mariusz Dzierżawski wraz z ekipą znani są na przykład z wystaw aborcyjnych (Stopaborcji.pl). Akcja ma na celu zwrócenie uwagi na fakt, że pod szyldem edukacji seksualnej i bardzo wątpliwych standardów WHO wprowadza się do szkół de facto demoralizację, narażając dzieci na kontakty z pedofilami. Chcąc temu przeciwdziałać, w oparciu o społeczny ruch sprzeciwu, inicjatorzy akcji proponują modyfikację ustawy, która zabraniałaby demoralizacji młodzieży i dzieci, w dodatku za publiczne pieniądze przez ludzi, których zapewne w szkołach nie życzyłaby sobie większość rodziców.

Rozm. MBW

Czytaj także:

Certyfikaty dla szkół wolnych od gender