W związku z rozejmem na Bliskim Wschodzie prezydent Stanów Zjednoczonych przyleciał do Izraela, by spotkać się z przywódcami tego państwa, rodzinami zakładników Hamasu a także wygłosić przemówienie w Knesecie, będącym izraelskim parlamentem.
Na pokładzie samolotu Donald Trump oznajmił dziennikarzom, że nawet zakończenie konfliktu na Bliskim Wschodzie nie pomoże mu uzyskać zbawienia.
„Nie sądzę, żeby cokolwiek mogło mi zapewnić miejsce w Niebie. Myślę, że chyba nie jestem przeznaczony do Nieba” – powiedział Trump.
W następnym zdaniu rozbawiony prezydent USA złagodził nieco przekaz i przekonywał, że „nie jest pewien czy uda mu się dostać do Nieba”.
Donald Trump znajduje się obecnie w 80. roku swego życia. Był trzykrotnie żonaty, miał też kilka głośnych romansów.
Przez wiele lat Trump określał się mianem „protestanta, prezbiterianina”, a na bożonarodzeniowe nabożeństwa uczęszczał do znanego z liberalnych poglądów (m.in. udzielania ślubów parom homoseksualnym) episkopalnego kościoła Bethesda-by-the-Sea.
Od kilku lat Trump definiuje się raczej jako chrześcijanin bezwyznaniowy.
Podczas kampanii wyborczej przed zwycięskimi wyborami prezydenckimi Donald Trump w święto Narodzin Matki Bożej zamieszczał w social mediach wizerunek Maryi z Guadalupe z życzeniami urodzinowymi dla Matki Bożej, papieski egzorcyzm do św. Michała Archanioła, a w uroczystość Wszystkich Świętych uczcił postaci kanonizowane przez Kościół katolicki.
W trakcie swego inauguracyjnego przemówienia w roli głowy państwa Trump w sposób jednoznaczny zakomunikował, że odtąd oficjalną polityką rządu USA jest fakt, iż istnieją wyłącznie dwie płcie: mężczyzna i kobieta.
W przemówieniu, wygłoszonym na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku w 2019 roku Donald Trump stwierdził, że „każde dziecko, narodzone i nienarodzone, jest świętym darem Boga”. A zaledwie kilka miesięcy temu administracja prezydenta USA Donalda Trumpa ogłosiła, że cofnie wytyczne dla szpitali, które zobowiązywały je do przeprowadzania aborcji w nagłych wypadkach, gdy miało być to konieczne do ustabilizowania stanu zdrowia kobiet.
Jednocześnie w trakcie kampanii wyborczej, podczas publicznej debaty z radykalną aborterką Kamalą Harris, która chciała legalizacji aborcji w całym kraju do 9. miesiąca życia dziecka poczętego, Trump zaprzeczył jakoby chciał wprowadzić ogólnokrajowe ograniczenie aborcji w USA i zadeklarował, że opowiada się za tym, aby to poszczególne stany ustanawiały własne regulacje w tym zakresie.
W kampanii Trump skrytykował też tzw. prawo „bicia serca”, które skutecznie zakazuje aborcji ok. 6. tygodnia ciąży i przyjmując proaborcyjną nowomowę deklarował, że jego administracja będzie sprzyjać „prawom reprodukcyjnym kobiet”. Padały nawet sugestie, że Trump zawetuje federalny zakaz aborcji, gdyby Kongres podjął taką decyzję.
Donald Trump, podobnie zresztą jak były polski prezydent Andrzej Duda, opowiedział się również za finansowaniem procedury in vitro z kieszeni podatników, co spotkało się z „głębokim rozczarowaniem” środowisk pro-life w USA.