Służby francuskie uchodzą w ocenie polskich ekspertów za dobrze zorganizowane i sprawne. Tym gorzej o stanie państwa francuskiego, najwidoczniej niebywale obciążonego groźbą terroryzmu, świadczy poniższa historia.

W poniedziałek doszło w Paryżu do kolejnego zamachu terrorystycznego. Nie udał się, ale przecież zamachem pozostaje. Niejaki Adam Dżaziri wjechał samochodem w radiowóz żandarmerii. Zginął tylko sam napastnik - samochód islamisty stanął w ogniu. Żandarmeria uszła cało.

W samochodzie niedoszłego mordercy znaleziono nastepinie materiały wybchuowe oraz broń - krótką oraz karabin kałasznikowa. I to właśnie jest w tej historii najciekawsze. Okazuje się, że 31-letni Dżaziri miał pozwolenie na broń palną, choć od roku 2015 znajdował się na liście potencjalnych terrorystów w związku ze swoimi kontaktami w świecie radykalnych islamistów.

Wygląda to więc na jakąś fatalną administracyjną pomyłkę. I trudno się dziwić. W kraju, w którym muzułmanów liczy się w miliony, gdzie terroryści i potencjalni terroryści to dziesiątki tysięcy obywateli, po prostu nie może być inaczej. Francuzi zgotowali sobie naprawdę ponury los. Nie idźmy ich drogą.

mod