"Masa" skomentował sprawę niedawnego zatrzymania przez CBŚP ważnych członków gangu pruszkowskiego. Wśród zatrzymanych byli m.in. "Słowik", czy "Parasol" oskarżeni o wyłudzenie i wypranie dziesiątek milionów złotych. Gangster opisywał też sprawę ułaskawienia "Słowika" w latach dziewięćdziesiątych związaną z kancelarią Lecha Wałęsy. 

Jak mówił Sokołowski w programie "Koniec Systemu", przeczuwał, że prędzej, czy później trafią do więzienia, jednak jak podkreślał, potrzebny był do tego "odpowiedni grunt":

"Myślę, że wiele dobrego z wymiarem sprawiedliwości zrobił PiS, bo sądy przypomniały sobie nagle o gangu pruszkowskim. Nie wierzyłem, że Ci ludzie zmienili swoje życie, ponieważ nie zapłacili za przestępstwa wysokiej kary. Odsiedzieli po 5 czy 6 lat. A zasłużyli sobie na więcej. Nie przełożyło się to jednak na dowody procesowe".

Jak wyjawił "Masa", gdy w latach dziewięćdziesiątych istniało zagrożenie, że "Słowik" trafi do więzienia, ułaskawienie gangstera zostało "dogadane" z pewnym mecenasem przez kancelarię Lecha Wałęsy:

"Zagrożenie, że pójdzie siedzieć było niedobre, ponieważ "Słowik" był znaczącym graczem w mafii pruszkowskiej. Trzeba było coś zrobić, najłatwiejsze było ułaskawienie. I załatwił to pewien mecenas przez kancelarię Lecha Wałęsy. Przygotowaliśmy odpowiednią sumę pieniędzy i zostało to "klepnięte"" - twierdzi "Masa".

Jak dodawał:

"Mieliśmy wtyki, wejścia i układy. Lech Wałęsa powinien wiedzieć co podpisuje. Suma, którą przyszło nam za to zapłacić była ogromna dla większości społeczeństwa, ale dla nas to były grosze. Z jednego ukradzionego tira mieliśmy trzy razy tyle".

emde/Telewizja Republika