Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit

Te właśnie słowa: Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja różańcowa uczyniła nas zwycięzcami! – zapisał papież Pius V po zwycięskiej bitwie pod Lepanto, gdy flota chrześcijańska odparła kilkukrotnie silniejszą armię tureckiego sułtana Sulima II, który z rzymskiej bazyliki Świętego Piotra zamierzał uczynić stajnię dla swych koni. A to zaledwie jeden przykład potęgi modlitwy różańcowej. Historia zna ich wiele więcej.

Oczywiście my - Polacy możemy i powinniśmy dziękować Bogu za Cud nad Wisłą, cud wymodlony na różańcu. W sierpniu 1920 r, podczas gdy wszyscy mężczyźni zdolni udźwignąć broń ruszyli na front, pozostali w opustoszałej Warszawie ludzie starzy, kobiety, dzieci podjęli walkę duchową wbrew wszelkiej ludzkiej nadziei. Nie tylko w pękających w szwach kościołach, ale i na ulicach, na Placu Zamkowym, Krakowskim Przedmieściu dzień i noc klęczało lub leżało krzyżem dziesiątki tysięcy ludzi - tych niezdolnych do walki, najsłabszych, ale jednak nie bezbronnych! – bo nieustannie odmawiających różaniec! Wiemy, że zwycięstwo armii bolszewickiej wydawało się o wyciągnięcie ręki, droga do Warszawy stała otworem. A jednak - Sowieci ponieśli druzgocącą klęskę, jedną z największych w swojej historii. Kluczowym momentem miała okazać się brawurowa, podjęta bez rozkazu nocna szarża pod Kątami Węgierskim batalionu porucznika Stefana Pogonowskiego, która nieoczekiwanie załamała szykujących się do natarcia Rosjan; następnie zdobycie przez kaliski pułk ułanów kwatery sztabu armii sowieckiej w Ciechanowie, a wraz z nim radiostacji, służącej Rosjanom do utrzymania łączności z dowództwem w Mińsku.

Równie niezwykły dowód potęgi różańca to „dobrowolne” wyjście wojsk sowieckich z okupowanej od 1945 roku Austrii. Negocjacje w tej sprawie prowadzone z Mołotowem przez rząd Austrii przez całą powojenną dekadę okazały się całkowitym fiaskiem. Po ponad trzystu nieudanych próbach porozumienia z Sowietami, przybywając w roku 1955 po raz ostatni do Moskwy, kanclerz Austrii Julius Raab zanotował „Dziś jest dzień fatimski (13 kwietnia). Rosjanie stwardnieli, są stanowczy, nie zmieniają zdania”. I właśnie w tym dniu, w rocznicę objawień fatimskich 13 kwietnia 1955 r., stał się cud. Po trwającej 7 lat różańcowej krucjacie austriackiego narodu, gdy 700 tys. ludzi otaczało modlitwą swą zniewoloną ojczyznę i kanclerza, prowadzącego w Moskwie negocjacje ostatniej szansy, sytuacja odwróciła się o 180 stopni. „Stwardniali” Sowieci nagle zmiękli, zgodzili się ustąpić ze strategicznej strefy wpływów nad Dunajem. „To Matka Boża pomogła nam w uzyskaniu traktatu pokojowego" - stwierdził Julius Raab, publicznie dziękując Bogu za niewątpliwy cud. Raab zapisał potem jeszcze: "Już widzę tzw. światłych, którzy po swojemu wyjaśniają ten fenomen. Ale jednego faktu nie mogą nie zauważyć. Siła wiary dała ludowi austriackiemu moc moralną do przetrwania w trudnych czasach i nie pozwoliła mu zejść nawet na krok z wyznaczonej przez Boga drogi. Siła wiary trzymała nas przy życiu. Modlitwa była naszą bronią i mocą."

Cudów różańca jest oczywiście wiele więcej; nie sposób też zliczyć cudów prywatnych, doświadczanych w codzienności ludzi, którzy zawierzają Maryi.

W sytuacjach beznadziejnych, gdy zawodzi ludzka siła, gdy pozostaje już tylko modlitwa i gdy zostaje ona z ufnością podjęta – właśnie wówczas wkracza Bóg. „Gdy mówię Zdrowaś Mario... szatan ucieka, a piekło drży" mawiał św. Tomasz a Kempis.

Różaniec – modlitwa pełna tajemnic, prosta i trudna zarazem. Jak modlić się na różańcu? Jak rozważać tajemnice, równocześnie nieustannie powtarzając słowa modlitwy? Jak uniknąć rozproszeń? Jest na to wiele sposobów; jeden z nich to dopowiadanie w każdym Zdrowaś… po słowach owoc żywota Twojego Jezus krótkiego rozwinięcia rozważanej tajemnicy, np. przy rozważaniu tajemnicy Eucharystii: owoc żywota Twojego Jezus, który w Eucharystii stał się naszym pokarmem albo: Jezus biczowany, Jezus ukoronowany cierniem, niosący krzyż… Nie to jest jednak najważniejsze, by w rozważaniach różańcowych osiągnąć perfekcyjne skupienie i doskonałość w modlitwie, co może tylko karmić ludzką pychę. Przeciwnie – przez pojawiające się trudności Bóg raczej wprowadza nas na drogę pokory i ufności oraz uczy wytrwałości. Mistrz modlitwy różańcowej Ludwik Maria Grignion de Montfort podpowiada: „unikaj wszystkiego, co trąci nadzwyczajnością: uważaj, by nie prosić i nie pragnąć nadzwyczajnej wiedzy, wizji, objawień i innych łask cudownych od Boga danych czasem jakiemuś świętemu, wiernemu Różańcowi”  

Nie opuszczaj nigdy najmniejszej cząstki Różańca w chwilach oschłości, niesmaku, smutku; dałbyś dowód pychy i niewierności. Natomiast jako dzielny naśladowca Jezusa i Maryi odmawiaj chociaż w oschłości, to znaczy bez widzenia, bez smakowania, bez czucia niczego, Ojcze nasz i Zdrowaś, rozmyślając najlepiej jak tylko możesz tajemnice. (...) byleś tylko nie przestał odmawiać Różańca i nie zniechęcił się w pół drogi”.*

Różaniec jest jakby echem fali uderzającej o brzeg, o brzeg Boga: Zdrowaś Maryjo… Zdrowaś Maryjo… Zdrowaś Maryjo…” Jest jakby ręką Matki, która porusza waszą dziecięcą kołyskę; jest oznaką, że porzuciło się te wszystkie bezpłodne ludzkie wywody o modlitwie dla ostatecznego przyznania się do naszej nikłości i ubóstwa.**

Oparciem dla modlącego staje się wiara, że tam gdzie jest Maryja, zstępuje Duch Święty, przychodząc z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. (Rz 8,26n) Doświadczeniem wytrwałej modlitwy różańcowej jest więc zanurzenie w Duchu Świętym i w tajemnicach Boga samego. W powtarzanym wraz z Maryją Amen… wyraża się ufność w Bożą Opatrzność i zgoda na wolę Bożą w ludzkim życiu. Może w tym właśnie tkwi tajemnica niezwykłej skuteczności różańca? Gdyby tylko chrześcijanie chcieli podjąć tę modlitwę, gdyby chcieli używać tej niezwykłej duchowej broni!

Monika Grzesik

* Ludwik Maria Grignion de Montfort - „Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny

** Carlo Caretto „Listy z pustyni”.