Marta Kaczyńska w swoim cotygodniowym felietonie w tygodniku 'Wsieci' napisała o Lechu Wałęsie i TW Bolku. I napisała naprawdę szczerze i konkretnie. 

Córka tragicznie zmarłej w Smoleńsku pary prezydenckiej wyznaje, że jako dziecko pod koniec lat 80. bezgranicznie wierzyła w "Solidarność", a Lech Wałęsa był jej wielkim autorytetem. "Przy wszystkich jego słabościach, o których już wówczas słyszałam, postrzegałam go jako wielkiego człowieka, który pokieruje zmianami w Polsce po odsunięciu od władzy PZPR" - pisze Marta Kaczyńska. Zdradza, że jej fascynacja osobą legendarnego przywódcy "Solidarności" była tak duża, że w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w 1989 r. zawiesiła sobie nad biurkiem... jego plakat! Co się więc stało, że zmieniła swój stosunek do Wałęsy?

Ale nastał czas kiedy dla Marty Kaczyńskiej Lech Wałęsa stał się inną postacią: "Mój dziecięcy, naiwny w swojej szczerości entuzjazm zgasł pewnego wieczoru, w którym Ojciec wrócił do domu i opowiedział Mamie o zdumieniu, jakie wywołało u niego nagłe pojawienie się u boku Wałęsy Mieczysława Wachowskiego. Opowieść Taty o wymienionej osobie spowodowała moje zwątpienie w czystość intencji Wałęsy" - opowiada Marta Kaczyńska. Autorytet Wałęsy ostatecznie upadł w jej oczach po tym, jak ojciec jako minister stanu w Kancelarii Prezydenta zdecydował się rozstać z Lechem Wałęsą. Ta decyzja wynikła z przekonania o tym, że - jak pisze Kaczyńska - były przywódca "S" swoimi działaniami w istocie sprzyjał byłym komunistom. Przysłowiową kropką nad "i" było zaś obalenie rządu premiera Jana Olszewskiego i historia wypożyczenia przez Wałęsę własnej teczki. Jak pisze, ujawnienie teczki TW "Bolka" jest tylko epilogiem tej znanej historii.

Co ciekawe, Kaczyńska uważa, że Wałęsa na początku lat .90 zmarnował życiową szansę na przyznanie się do swoich słabości z początku lat 70., ale także na "odcięcie się od komunistycznego układu i wprowadzenie w Polsce reform umożliwiających równe szanse wszystkim obywatelom zamiast faworyzowania postkomunistów i utrwalania wpływów ludzi związanych ze służbami specjalnymi, posiadających swe korzenie w ZSRS". Marta Kaczyńska zapewnia, że nikt nie odmawia Lechowi Wałęsie jego zasług, nikt też nie stara się "złośliwie szargać" jego imienia. Dodaje, że przekazanie przez wdowę po gen. Kiszczaku akt TW "Bolka" do IPN nie jest "próbą napisania przez PiS własnej wersji historii z Jarosławem Kaczyńskim przeskakującym stoczniowy płot". A IPN - jak zwraca uwagę - zdominowany przez ludzi kojarzonych z Unią Wolności, na pewno nie jest "ramieniem zbrojnym" rządzącego ugrupowania.

mko/wSieci