Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co Pan Marszałek sądzi o opozycji „totalnej”?

Prof. Michał Seweryński, marszałek senior Senatu: Opozycja „totalna” to gra słów, pod tym pojęciem można podłożyć dosłownie wszystko. Jeśli jest totalna, to nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy. Jeżeli chciałby pan zrozumieć ten termin, to trzeba by było, aby zapytał pan tego kto ukłuł ten termin. Ja osobiście nie lubię niejasno zdefiniowanych terminów.

Dlaczego?

Po czasie, każdy może powiedzieć, że miał co innego na myśli używając niejasno zdefiniowanego wyrażenia. Doświadczenia ostatnich tygodni świadczą o tym, że w Polsce w zasadzie wszystko wolno, łącznie z burzeniem porządku parlamentarnego w państwie.

Czy zdaniem Pana wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich tygodniach mogą się powtórzyć?

Jeżeli ktoś raz wszedł na taką drogę to nic go nie powstrzyma przed tym, aby wejść na nią po raz kolejny.

Czyli to nawet bardzo prawdopodobne?

Musiałaby nastąpić jakaś metamorfoza opozycji obecnego rządu, żeby powiedzieli „my pewnych rzeczy nie robimy, bo jest to sprzeczne z prawem” bądź „nie zrobimy tego dlatego, że jest to nieprzyzwoite dla posłów”. Moja wizja jest pesymistyczna, jednak niestety nie ma żadnego argumentu na podstawie którego można by było powiedzieć, że to na pewno się już nie powtórzy.

Jak natomiast jest w Senacie? Czy spory nie przebiegają w nim spokojniej?

Jest spokojnie, to prawda. Takie sytuacje jak w Sejmie, jeszcze nie miały u nas miejsca, ale czy nie będą miały? Nie wiem co planuje opozycja.

Publicyści twierdzą, że tego typu zamieszki Senatu nigdy nie będą dotyczyły, dlatego, że Senatorowie -ich zdaniem- reprezentują znacznie wyższy poziom kultury…

Publicyści są w stanie twierdzić wszystko. Zdania publicystów nie da się brać na poważnie, gdyż nie biorą oni odpowiedzialności za własne słowa. Osobiście jestem przyzwyczajony do ścisłości wyrażeń, do odpowiedzialności za słowo. W publicystyce tego nie widzę, jednak chciałbym podzielać ich optymizm, że w Senacie tak skandaliczne zachowania się nie zdarzą. Dowodów brak.

Kto najbardziej traci na tym sporze?

Polska. Często jestem za granicą i widzę, że Polska jednostronnie ma złą opinię. Mówią o nas, że jesteśmy państwem faszystowskim, złym, niedemokratycznym itd. Na udowodnienie tych horrendalnych tez mówi się: „spójrzcie co dzieje się na polskich ulicach, opozycja jest wycinana, opozycja nie może dojść do władzy” itp.

Gdzie źródło problemu?

Kiedy w 1993 roku lewica ponownie doszła do władzy, to ja na Zachodzie mówiłem swoim przyjaciołom: „patrzcie, Polska jest w tradycji demokratycznej głęboko zanurzona, szanuję ją respektuje, gdyż zwyciężyli w wyborach na drodze demokratycznej przeciwnicy całego naszego procesu transformacji”. Przyszła wtedy lewica, nie było żadnych puczów itp., uszanowaliśmy werdykt demokratyczny. Wtedy wydawało mi się, że na tym w ogóle polega demokracja, na respekcie do tego co w trybie demokratycznym zostaje ustalone. Po latach okazuje się, że byłem zbytnim optymistą, teraz nie ma respektu do tego, co w demokratycznym werdykcie zostało ustalone.

Ku czemu zatem zmierzamy, ku czemu zmierza Polska?

Mam nadzieję – jestem umiarkowanym optymistą – i wierzę w to, że uda nam się tak zmienić kraj, żeby tacy awanturnicy, rzekomo demokratyczni nie nadawali tonu w naszym kraju. Program przebudowy Polski, państwo demokratyczne oparte na wartościach konserwatywnych, państwo w którym wszyscy ludzie są traktowani jako warci wysiłku i zabiegu. Mam cichą nadzieję na to, że uda się nam wprowadzić zabezpieczenia prawe, które będą broniły obywateli, wszystkich, szczególnie tych, którzy przez ostatnie lata byli spychani na margines.

Bardzo dziękuję za rozmowę.