Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co Pan Marszałek sądzi o zmianie retoryki Komisji Europejskiej?

Marek Jurek (Poseł do Parlamentu Europejskiego, Prezes Prawicy Rzeczpospolitej): Od retoryki ważniejsza jest realna polityka. Rząd Rzeczypospolitej powinien wyraźnie oświadczyć, że nie będzie składał dalszych wyjaśnień Komisji Europejskiej w kwestiach wewnętrznych spraw Rzeczypospolitej. Dalszy „dialog” narzucany przez Komisję oznaczałby zgodę na nadużycie władzy przez zespół Junckera-Timmermansa, przyzwolenie na wprowadzenie w miejsce unii państw mechanizmu nadzoru nad państwami, a więc przyzwolenie na degradację suwerenności Rzeczypospolitej. Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej mówi wyraźnie, że Komisja Europejska (albo Parlament Europejski lub 1/3 unijnych rządów) może jedynie przekazać opinię Radzie Europejskiej, czyli rządom państw Unii, że jakieś państwo narusza „wartości Unii Europejskiej”. I to wyłącznie Rada, czyli rządy państw Unii, może rozważać zobowiązania w tym zakresie. To ona może „wysłuchiwać, zalecać, badać”. Jeżeli próbuje robić to Komisja, to dopuszcza się zaboru kompetencji wyraźnie przyznanych innemu organowi władzy. To otwarte naruszenie zasad rządów prawa. Wracając do forum międzyrządowego, Rada Europejska podejmuje działania w sprawie naruszania przez państwo „wartości Unii Europejskiej”, jeśli rządy państw stwierdzą większością 4/5 głosów (czyli dwudziestu trzech państw), że zachodzi takie ryzyko. Fakt naruszenia wartości musiałyby stwierdzić jednomyślnie. To nie żadne utrudnienie, ale praktyczny wyraz przekonania o naszej wspólnocie losu i o szacunku dla dzielących nas różnic. Komisja uważa, że te rozwiązania traktatowe dają za dużo „swobody” państwom i chce na Polsce wysondować możliwość uruchomienia mechanizmu kontroli wobec państw Europy. Zdecydowana odmowa udziału w takiej procedurze stanowi więc konstytucyjny obowiązek władz Rzeczypospolitej.

Zakłada Pan, że komisja stoi po stronie opozycji? Czy dobrze rozumiem?

Przede wszystkim posługuje się liberalną opozycją w Polsce, żeby uwiarygodnić swoje działania. A liberalna opozycja najwyraźniej chętnie się zgadza być takim narzędziem. Podkreślam: liberalna opozycja, bo zupełnie inną postawę zajmuje Ruch Kukiz’15. To dzięki ich solidarnemu sprzeciwowi wobec działań Komisji Sejm Rzeczypospolitej mógł tak mocno zareagować na brukselskie naciski. I racja stanu nakazywałaby, żeby rząd wyraźniej, z należnym uznaniem, mówił, że działa w imię szerokiego, solidarnego sprzeciwu Polaków – zamiast powtarzać w kółko, że wygrał wybory.

Co Polacy mają o tym wszystkim myśleć? Przekaz jest taki, a nie inny więc zdania są bardzo podzielone, a rozwiązania wciąż nie widać.

Naciski Brukseli to jedno, a kryzys konstytucyjny to drugie. Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego należy rozwiązać jak najszybciej w interesie Polski, a nie dlatego, że wykorzystuje go Bruksela. Polska potrzebuje dobrego sądownictwa konstytucyjnego, obdarzonego takim autorytetem, jak w czasach, gdy na czele Trybunału stał profesor Andrzej Zoll. Potrzebujemy mocnego sądu konstytucyjnego również ze względu na federalistyczną ewolucję Unii Europejskiej, której musimy przypominać nadrzędność Konstytucji Rzeczypospolitej i jej zasad w polskim prawie. Dlatego apelowałem parokrotnie o zdecydowaną inicjatywę Prezydenta w tym zakresie.

Czy przeciąganie tego sporu nie ma być jedynym paliwem KOD-u? Co by się z nim stało, gdyby spór został nagle zażegnany?

Wspólnota interesów i wspólna gra liberalnej opozycji w Polsce i kierownictwa Unii Europejskiej jest oczywista. Liberalna opozycja, mając ograniczone poparcie społeczne, ratunek widzi w federalizmie europejskim. A kierownictwo Unii Europejskiej szuka, szczególnie w Europie środkowej, sił, które będą wspierać działania przeciw suwerenności naszych państw. Szkoda, że kierownictwo PiS uwikłało rząd w spór konstytucyjny, bo dziś Polska powinna występować z głośnym orędziem współpracy europejskiej, opartej na solidarności, szacunku dla naszego cywilizacyjnego dziedzictwa i dla suwerenności naszych państw. Powinniśmy – dla poszerzenia wpływu naszej polityki – budować aktywną solidarność środkowoeuropejską i silną opinię chrześcijańską w Europie. Żeby to robić trzeba wyjść z narożnika, uwolnić się od statusu państwa obwinianego, odbudować szacunek dla Rzeczypospolitej i głośno, szczególnie w Strasburgu – mówić o zmianach, których potrzebuje Europa.

Bardzo dziękuję za rozmowę