W Rosji zostało jeszcze trochę więcej niż tydzień do wyborów prezydenckich a afera goni aferę i końca nie widać. A wszystkie wielkie, zawikłane, ciekawe i międzynarodowe.

Najbardziej chyba znana i nagłośniona w mediach światowych jest afera związana z próbą otrucia byłego rosyjskiego szpiega przewerbowanego przez Brytyjczyków – Sergieja Skripaja. Piszę o próbie, bo nie wiadomo czy ofiary, a chodzi też o jego córkę, przeżyją. Ofiary są w śpiączce, brytyjskie władze rozgrzane do czerwoności a jakie cała sprawa może mieć konsekwencje jeszcze nie wiadomo, ale wygląda na to, że niezmiernie poważne. Ale na razie na jaw wychodzą nowe, niezwykle interesujące informacje. Po pierwsze władze już najprawdopodobniej wiedzą, jakiego środka użyto i gdzie go zaaplikowano. Mówi się o gazie paraliżującym zastosowanym już w Moskwie w trakcie ataku na zajęty przez terrorystów teatr na Dubrovce lub o innych tego typu substancjach. Sądząc po zastosowanych środkach bezpieczeństwa wygląda na to, że mieliśmy do czynienia nie z próbą otrucia, ale regularnym atakiem terrorystycznym na poważną skalę przy zastosowaniu broni chemicznej. Oczywiście chodziło o unieszkodliwienie Skripaja, bo jak informują media brytyjskie nie był on wcale emerytowanym szpiegiem, ale współpracownikiem służb wywiadu – stałym konsultantem do spraw rosyjskich, informatorem i wykładowcą w brytyjskich ośrodkach, w których uczono się jak zwalczać rosyjskich szpiegów. Ale w związku z ujawnionymi informacjami o tym, że atak najprawdopodobniej miał miejsce w domu Skripaja pojawiły się też doniesienia, że sąsiadem byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego był analityk brytyjski blisko współpracujący z Amerykanami w śledztwie dotyczącym ingerowania Rosjan w amerykańskie wybory prezydenckie. Może to nieuprawnione spekulacje, ale gdyby tak było, to mielibyśmy do czynienia nie z próbą zemsty służb na swoim byłym funkcjonariuszu, na co wskazywałaby choćby śmierć syna i żony Skripaja w dość niewyjaśnionych okolicznościach, ale z atakiem na aktywnych współpracowników zachodnich służb wywiadu zaangażowanych w śledztwo w jednym z najistotniejszych spraw, jakie się obecnie na Zachodzie prowadzi.

Jak informuje Times, powołując się na swoich informatorów w brytyjskich kręgach rządowych w najbliższych dniach premier May ma oficjalnie oskarżyć Rosję o atak, w którym ucierpiały trzy osoby, bo w szpitalu znajduje się też sierżant policji. Zarówno brytyjska premier, jak i ministrowie (spraw wewnętrznych i obrony) zapowiedzieli twardą reakcję, jeśli podejrzenia się potwierdzą. Dziennikarze i publicyści brytyjscy snują zaś teorie. Znany również w Polsce Edward Lucas napisał na łamach Timesa, że obecne wydarzenie to efekt bezczynności brytyjskiego rządu (Partia Pracy) po zabójstwie Litwinienki. Jego zdaniem prócz gromkich wystąpień w praktyce niewiele zrobiono, stanowcza odpowiedź na działania rosyjskich agentów była stanowczą tylko w retoryce i teraz zbiera się tego owoce. Inni na tych samych łamach spekulują, że otrucie Skripaja mogło być intrygą niektórych kół w rosyjskich służbach specjalnych, które w ten sposób, działając z własnej inicjatywy i bez wiedzy Putina, starają się pokrzyżować mu szyki i uniemożliwić jakoby planowane po wyborach ustępstwa w sprawie Ukrainy, a precyzyjnie rzecz ujmując Donbasu.

Bo i tam wiele się dzieje. Dziś pojawiły się informacje, że Surkowa - specjalnego wysłannika Kremla prowadzącego negocjacje z Amerykanami (Volker), ma w najbliższym czasie zastąpić wicepremier Dmitrij Kozak. Ten ostatni uchodzi za jednego z rosyjskich „jastrzębi” i tego rodzaju ruch nie służyłby kompromisowi. Zasadniczym argumentem jest to, że Kozak już 16 lat zajmuje się procesem pokojowym w Naddniestrzu, z jakim skutkiem, wiadomo. Co więcej nawet ostatnio mówił on, że Mołdawia winna być krajem federacyjnym i jeśli elitom rządzącym w Kiszyniowie wpadnie do głowy pomysł, aby optować na rzecz zjednoczenia z Rumunią, to Naddniestrze, ale również Gagauzja winny mieć prawo wyboru własnej drogi z niepodległością włącznie. Gdyby pogłoski o nominacji Kozaka się potwierdziły to mielibyśmy do czynienia z zamrożeniem a może nawet zastopowaniem procesu w Doniecku. Mówił o tym w zeszłym tygodniu liberalny rosyjski politolog i szanowany na Zachodzie ekspert ds. międzynarodowych, a w przeszłości oficer GRU, Dmitri Trenin, którego zdaniem Kreml raczej będzie grał nie na rozwiązanie konfliktu a na wdrożenie scenariusza cypryjskiego, czyli na wieloletnie jego zamrożenie.

Pytanie, na co gra zatrzymany właśnie na jednym z punktów kontrolnych na linii rozgraniczającej Donbas z Ukrainą, „generał” Władimir Ruban? Ten cudzysłów związany jest z tym, że jakoś nikt na Ukrainie ani w Rosji nie może doszukać się nominacji generalskiej Rubana, nawet światków jego kariery wojskowej brak, ale za to wielu rozpoznaje w nim starszego lejtnanta Garbuzjuka. Ale mniejsza o jego paszport, to i u nas się zdarza, przecież pamiętamy, że właścicielem jednej z największych polskich stacji telewizyjnych jest też gentelman posiadający ich spora kolekcję. Ruban zasłynął, jako najskuteczniejszy negocjator, który doprowadził do uwolnienia największej liczby ukraińskich jeńców wojennych trzymanych przez donbaskich separatystów. Uchodzi przy tym za człowieka blisko związanego z Wiktorem Medwedczukiem, ukraińskim politykiem a zarazem bliskim przyjacielem Putina, który już wielokrotnie podejmował się różnych trudnych misję między Kijowem a Moskwą. Ruban współpracował np. blisko z Medwedczukiem w uwolnieniu ukraińskiej pilotki – bohatera, ale teraz dość kontrowersyjnej deputowanej Nadieżdy Sawczenko. Dlaczego go zatrzymano, przewieziono do więzienia w Mariupolu, zaraz potem do Kijowa, posadzono na ławie oskarżonych i aresztowano na 2 miesiące bez możliwości zwolnienia, a przy tym wszystko w dwa dni? Chodzi o to, że Ruban złapany został, kiedy przewoził na Ukrainę prawdziwy arsenał – pociski moździerzowe, kilkadziesiąt sztuk broni, granaty, granatniki i ogromną ilość amunicji. Tłumaczył się przy tym dość dziwnie – po prostu ktoś prosił mnie o przewiezienie na Ukrainę mebli, no to załadowałem do furgonetki i nie zaglądałem do środka. Media, zarówno rosyjskie jak i ukraińskie, od razu przypomniały, że Ruban to dość dziwna figura. W przeszłości oskarżany był o to, że wraz z premierem „republiki” Donieckiej Zacharczenką z uwalniania jeńców uczynił sobie lukratywny biznes. Ludzie Rubana zjawiali się u krewnych ukraińskich żołnierzy znajdujących się w donieckiej niewoli i wyjaśniali im, że jeśli zbiorą odpowiednią gotówkę to ich syn, mąż, brat zostanie zwolniony. I był w swych staraniach skuteczny! To przyniosło mu sławę, autorytet i popularność. Tak wielką, że pojawiające się opinie, iż cały proces negocjowania a potem uwalniania ukraińskich jeńców jest w istocie przykrywką do przerzutu na Ukrainę przeszkolonych przez FSB agentów, nie znajdowały zwolenników. Teraz Rubana oskarża się, że wraz z innymi aresztowanymi, wśród których jest m.in. asystent deputowanej Sawczenko, planował zorganizowanie zamachu stanu. Broń, którą przemycał była mu potrzebna do tego, aby opanować budynek Rady Najwyższej oraz ostrzelać z moździerzy i granatników budynek, w którym miała obradować ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego.

I wreszcie ostatnia afera, mniejsza, ale ciekawa ze względu na sektor z którym jest związana i fakt, że firma będąca jej głównym bohaterem, a chodzi o Avia Solutions Group, jest obecna w Polsce i notowana na warszawskiej giełdzie. Holding, który powstał w 2005 roku na bazie sprywatyzowanego litewskiego operatora narodowego jest aktywny w krajach bałtyckich, w Rosji, ale również ma swoje biura niedaleko lotniska na Okęciu. Teraz, jak twierdzą dziennikarze Municypialnego Skanera, niezależnej antykorupcyjnej rosyjskiej platformy śledczej, okazuje się, że za cypryjskimi spółkami będącymi właścicielem holdingu prócz znanych akcjonariuszy litewskich skryci są wysoko postawieni urzędnicy rosyjscy. Padają nazwiska Sergieja Czemiezowa szefującego Rostechowi oraz ministra przemysłu Manturowa. Trzeba wiedzieć, kim są ci panowie. Czemiezow uchodzi za jednego z najbliższych, jeśli nie najbliższego współpracownika Putina. Rostech jest największym rosyjskim holdingiem zbrojeniowym. A sam Czemiezow jest byłym wysoki oficerem KGB, pracującym, podobnie jak Władimir Władimirowicz za czasów komunizmu w NRD. Mieszkali nawet w jednym domu w Dreźnie. Avia Solutions Group buduje nawet z firmą kierowaną przez Czemiezowa jedno z podmoskiewskich lotnisk. I firma z takimi powiązaniami obsługuje samoloty i lotniska w krajach wchodzących do NATO, w tym i w Polsce. Jej pracownicy mają najprawdopodobniej swobodny dość dostęp z racji wykonywanych obowiązków na lotniska i do samolotów, chyba nie tylko cywilnych. Ciekawe to i dziwne jednocześnie.

Tak ciekawe, jak wygłoszona przez Julię Łatyninę w ostatnich dniach opinia. Przypomnijmy, Łatynina to dziennikarka i pisarka, przeciwniczka Putina, która musiała pod koniec ubiegłego roku, po serii napaści na nią i jej rodzinę wyjechać z Rosji. I mówi on w wywiadzie, że jeszcze kilka lat temu w Rosji tylko wariaci widzący wszędzie rękę służb specjalnych byli skłonni we wszystkim widzieć spiski. Tylko tacy ludzie mogli wówczas, jej zdaniem, myśleć, że Putin spowodował katastrofę samolotu wiozącego polskiego Prezydenta. Ale teraz, po kilku latach już tak nie myśli, mało tego, jest zdania i mówi o tym wprost – Putin o wszystkim wie, wszystko kontroluje i za wszystkim stoi. Obsesja? Być może, a może coś więcej.

Marek Budzisz

dam/salon24.pl