Zachód (czyli Europa) cały czas uważa, że Putin się po prostu pomylił i teraz nie wie, jak wyjść z twarzą z konfliktu z Ukrainą. Trzeba mu pomóc. Zachód jest racjonalny i wszystko mierzy własną racjonalnością, także Rosję i Putina. Przecież Putinowi wojna nie może się opłacać, to absurd, bez sensu – tak myśli Zachód. Jeszcze w maju na konferencji poświęconej Europie, słynny amerykański uczony z uniwersytetu w Princeton, przedstawiciel tzw. liberalnej teorii międzyrządowości, Andrew Moravcsik, twierdził ze stuprocentową pewnością, że Putin nie rozpęta żadnego konfliktu z Ukrainą, bo to po prostu mu się nie opłaca.

Za niewzruszonym racjonalizmem Zachodu kryje się konkretna strategia. Ponieważ Putin się pomylił i my wiemy o tym, jesteśmy tego pewni, trzeba dać mu szansę, aby zawrócił z błędnej drogi. Ostatecznie chodzi o to, abyśmy mogli wszyscy znów usiąść do stołu i jak dawniej robić interesy z pożytkiem dla obu stron. Racjonalizm Zachodu żywi się stale nadzieją, że można po prostu wrócić do dawnych relacji z Putinem sprzed aneksji Krymu. Tego dokładnie chce Zachód.

A Putin? Czego on chce? Tutaj odpowiedzi się plączą w domysłach. Najczęściej przywoływana ocena Ivana Krasteva brzmi: Putin wie, czego chce Zachód, ale Zachód nie ma pojęcia, czego chce Putin. Zachód nie ma pojęcia im bardziej do działań Putina przykłada własną racjonalność. Dlatego Merkel może insynuować, że Putin „stracił kontakt z rzeczywistością” – a co jeśli rzeczywistość Zachodu i rzeczywistość Rosji nie są tym samym. Takiej możliwości Zachód nie dopuszczał w swojej polityce wobec Rosji przez ostatnie dwadzieścia pięć lat. I Putin o tym dobrze wie. Wie, że Zachód będzie brnął w swój głupi racjonalizm aż do samego końca, gotowy po kolei zapłacić każdą następną cenę.

Putin, którego działania nie poddają się racjonalności Zachodu, nie musi wcale być nieracjonalny, wcale nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Rozumie ją prawdopodobnie po prostu inaczej, po rosyjsku. Dla Rosjanina, który nie kieruje się zachodnią epistemologią rzeczywistość jest inna. To co realne, co posiada wartość, czasami tak wielką, że gotowy będzie za nią umrzeć, znajduje się w przyszłości. Teraźniejszość, status quo, nie posiada wartości samej w sobie, więcej – nie ma własnej godności, a jest nawet godne pogardy. Dlatego status quo można dowolnie zmieniać, niszczyć, gwałcić, profanować, można udawać, kpić w żywe oczy, oszukiwać, kłamać – rzeczywistość nie ma żadnego realnego znaczenia, realna jest tylko przyszłość.

Putin ma przed oczyma przyszłość: wielką przyszłą Rosję, i nie ma takiej ceny, której nie byłby gotowy dla tej przyszłości zapłacić. Z łatwością przekonał do swej polityki 99% Rosjan, bo oni tak jak on myślą po rosyjsku, a więc nienawidzą teraźniejszości w imię przyszłej Rosji.

Putin o niczym innym nie myślał w swojej polityce od 1999 roku, jak o przyszłej wielkiej Rosji. Za to racjonalny Zachód myślał, że kupując od Putina gaz i ropę nie tylko robi świetny interes, ale pomaga zrozumieć rosyjskiemu przywódcy oraz milionom Rosjan, na czym polegają wszelkie dobrodziejstwa płynące ze status quo. Nawet, jeśli ten obraz świetnego dealu czasami mąciły dziwne napady szału Putina, czy to wobec Czeczenów, czy to wobec Gruzinów, tłumaczono to skomplikowaną historią wielkiego rosyjskiego narodu lub jego geopolitycznymi potrzebami. Aby uniknąć dysonansu zachodni racjonalizm gotowy jest na sporą dozę pobłażliwości.

Zachód przestał jednak teraz rozumieć, czego Putin chce, bo wciąż trzyma się swojego głupiego racjonalizmu status quo. Gdzieś w połowie zeszłego roku Putin wygłosił dziwną mowę. Moment zdawał się zapowiadać jego wielkie triumfy. Kilka miesięcy wcześniej gościł przywódców G20 w Petersburgu, teraz właśnie ograł Obamę i Camerona w sprawie Syrii, przygotowania olimpiady w Soczi szły pełną parą. Jednak Putin uderzył w zaskakująco pesymistyczny ton: stwierdził, że dotychczasowy model (jego model) rozwoju Rosji oparty na sprzedaży surowców się skończył. Trzeba przestawić go na inne tory. No i właśnie przestawia.

Marek A. Cichocki

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie na stronie "Teologii Politycznej".