Tomasz Wandas, Fronda.pl: Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka, kolejny dzień debatuje nad prezydenckimi projektami ustaw o KRS i SN oraz poprawkami zgłaszanymi przez poszczególne partie. Przyjęto wszystkie dotychczasowe poprawki Prawa i Sprawiedliwości, odrzucono natomiast wnioski PO i Nowoczesnej. Dlaczego? I czy jesteśmy bliżej załatwienia sprawy reformy sądów?

Marcin Wolski, dyrektor TVP2: Zdecydowanie jesteśmy bliżej reformy, mam nadzieję, że te poprawki są przenegocjowane z panem prezydentem. Jeżeli PiS nie zechce wprowadzić poprawek na wersję na którą już poprawki naniesiono, i nie odstąpi od tego, co uzgodnił z prezydentem, to można powiedzieć, że sprawa jest załatwiona.

Kamila Gasiuk-Pihowicz na sejmowej komisji sprawiedliwości powiedziała, że „prezydent nie stanął na wysokości zadania, nie poprawił przedstawionych projektów. Czy oznacza to, że prezydent na darmo trudził się o sympatię opozycji ogłaszając lipcowe weta?

Prezydent, gdy weta ogłaszał, nie myślał o podlizywaniu się opozycji. Ogłosił je co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, obawiał się o rzeczywistą niekonstytucyjność tych ustaw.

Dlaczego zatem to zrobił?

Prezydent wie, że taki błąd mogłaby w przyszłości wykorzystać kolejna władza. Po drugie, chodziło o zgaszenie protestów, które nasilały się w sposób niepokojący. Jeśli wtedy, te ustawy, mogły wywołać jakąś zadymę, a zadyma mogła wiązać się z ofiarami, to rozumiem, a nawet popieram posunięcie prezydenta w tej kwestii.

Czy okazja postąpiła rozsądnie?

Opozycja, która mogła wyciągnąć jakieś „kasztany z tego ognia” nie skorzystała z okazji, ponieważ konsekwentnie oprotestowywała wersję PiSu, jak i tą wersję prezydencką. Gdyby zachowywała się logicznie, mogłaby wbić klina między prezydenta a PiS – nawet nie spróbowała.

W trakcie trwania obrad politycy opozycji zapowiedzieli złożenie doniesienia do prokuratury na przewodniczącego komisji sprawiedliwości Stanisława Piotrowicza. Chodzi m.in. o niedopełnienie obowiązków. Zdaniem posłów opozycji głosują oni nad poprawkami, których nie znają. Czy jest w ogóle taka możliwość, aby nie znali oni tych projektów czy nie byłoby to jednak przyznanie się do nieprzygotowania? Jeśli nie, to po co ta szopka?

Wydaje mi się, że nie przyjęto już wariantu opozycji, tylko totalnej obstrukcji.

Czemu miałoby to służyć?

Nie wiem, prawdopodobnie chcą oni pokazać jak bardzo są nieustępliwi i bojowi. W istocie większego politycznego zamysłu nie ma w ich działaniu. Takie totalne blokowanie działań PiSu powoduje, że nawet jeśli okazałoby się, że któraś z ich poprawek jest sensowna, to przepadnie. Jak wszystko się neguje, to naturalną reakcją jest odwrócenie wszystkiego przez przeciwników.

Przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz często zwracał uwagę, że zabierający głos mówią nie na temat i zabierają niepotrzebnie czas. Oglądając ich wystąpienia trudno dojść do innego wniosku, jednak pojawia się pytanie, czy to świadome działanie z ich strony, czy nieprzygotowanie do posiedzenia?

Moim zdaniem robią to po to, aby przedłużyć posiedzenie – być może robią to też ze względu na to, aby się wylansować. Przy tego typu nagłośnionej sprawie, nawet jak będzie głupio mówił (czy mówiła), to zwróci na siebie uwagę. Kierują się oni zasadą: nie, bo nie.

Jak ocenia pan prowadzenie obrad tej komisji, przez Stanisława Piotrowicza, sam przewodniczący przed tymi obradami, był bardzo atakowany przez polityków opozycji i przez lewicowe media. Czy atakują go oni, gdyż wiedzą, że prowadzi on posiedzenia w sposób profesjonalny, czy jest może jakiś inny powód dla którego to robią?

Mamy tu do czynienia z dwoma elementami. Po pierwsze, poseł Stanisław Piotrowicz zadziwia swoją odpornością, przeciętny człowiek już dawno nie wytrzymałby tej presji, z którą on musi się zmagać. Po drugie jest to jeden z tych przypadków, gdzie ludzie, którzy mają wiele bardziej podejrzane rodowody, wytykają Stanisławowi Piotrowiczowi, że kiedyś należał do PZPR. Pan Piotrowicz ma wyjątkowe predyspozycje, nie wiem kto poradziłby sobie lepiej niż on przy prowadzeniu tego typu posiedzeń. Nie znam drugiego takiego człowieka w PiSie, który tak przetrzymałby to, co się „na niego leje”.

Dziękuję za rozmowę.