Tomasz Wandas, Fronda.pl: Po raz czwarty został Pan mistrzem świata w walkach rycerskich. Jak ciężko trzeba pracować na taki sukces?

Marcin Waszkielis, czterokrotny mistrz świata w walkach rycerskich: Jest bardzo podobnie jak w przypadku innych dyscyplin sportowych, które wymagają siły i sprawności fizycznej. Codzienne treningi kondycyjne i siłowe, sparingi. Trenuje w zasadzie cały czas, bez dłuższych przerw, jestem w świetnej formie, a przygotowanie pod zawody jest dla mnie czystą przyjemnością i wcale nie wymaga, aż tak wielkiego wysiłku.

Wielu ludzi – którzy nie mają tego typu osiągnięć – zadaje sobie pytanie, na ile jest wynik talentu, a na ile ciężkiej pracy, czy może uwarunkowań genetycznych, pewnych predyspozycji. Jak jest w Pana przypadku, czy któryś z Pana przodków pałał miłością do podobnego sportu?

W mojej rodzinie w zasadzie wszyscy są atletyczni, bardzo sprawni fizycznie. Dziadek był pod tym kontem wybitny – był naprawdę bardzo silny i wysoki. Zatem z pewnością geny mają na to wpływ, dają te „kilka procent”. Każdy z nas rodzi się z pewnymi predyspozycjami, jeden wykazuje większe zamiłowanie do nauki, inny do walki itd.

Jak jest z Panem w tym przypadku?

Ja mam wszystkiego po trochę. Potrafię sobie poradzić całkiem nieźle fizycznie, ale i intelektualnie. Pragnę dodać, że walki rycerskie to hobby, poza tym zajmuje się wieloma innym rzeczami. Same predyspozycje oczywiście nie wystarczą. Trzeba też wiedzieć jak, ile i gdzie trenować.

Kiedy zdecydował Pan o tym, że będzie Pan walczył? Czy od dziecka miał Pan taki pociąg czy może pojawił się on w czasie?

Raczej była to sprawa przypadku, podobnie zresztą jak większość rzeczy, którymi się zająłem. Bardzo podoba mi się to, że mogę łączyć sport, wysiłek fizyczny z wykonywaniem innych pasji, zawodów – to jest coś co cały czas mnie przy tym trzyma.

Co jest najważniejsze w tym sporcie? Szybkość, technika, siła? Czy może jest to sprawa przede wszystkim charakteru?

Charakter jak najbardziej. Oczywiste jest to, że trzeba być przekonanym o swoim zwycięstwie, nie można się bać – jest to połowa sukcesu. Druga połowa to siła i przygotowanie.

Czy musi Pan trzymać się specjalnej diety? Prowadzić styl życia bardziej restrykcyjny niż przeciętny człowiek?

Tak jak wspomniałem trenuje cały czas, trenuje też innych – zatem pewnie tak, diety oczywiście też się trzymam.

Czy myśli Pan, że sztuki walki rycerskiej powinny zostać bardziej rozreklamowane? Bardziej dostrzeżone?

Myślę, że tak dlatego, iż sport ten ma swój, niepowtarzalny koloryt. Zainteresowanie widowni jest spore, walki robią spore wrażenie – ludzie często nie mogą sobie wyobrazić, że coś takiego może odbywać się na serio. Ciężko jest wyobrazić sobie im, że nasze walki nie są ustawione.

Czy zatem sport ten wiąże się z konkretnym niebezpieczeństwem?

Wiadomo, jest to dość brutalny sport, wypadki i kontuzje zdarzają się w nim często. Trochę można ucierpieć na zdrowiu, jednak nie jest też aż tak niebezpieczny na jaki wygląda.

Ile waży miecz, ile zbroja?

Miecz około 1200/1300 gram, całość – w moim przypadku – około 22/23kg. Są też oczywiście cięższe zbroje – wykorzystywane przy grupowych walkach – wtedy mają one około 30 kg.

Czy mimo tego, iż jest to sport trudny czy warto wzbudzać nim zainteresowanie wśród młodzieży, wśród chłopaków? Bo u dziewczyn to raczej nie bardzo, prawda?

Kobiety akurat też zajmują się tym sportem z tym, że oczywiście nie na tym samym poziomie co mężczyźni. Dla młodzieży, czy dzieci mamy opcję walki miękką bronią z odpowiednim zabezpieczeniem na głowę.

Czy myśli Pan, że dziś młodzi ludzie są w stanie połączyć rozwój technologii z wykonywaniem tego typu sportu? Czy fakt, że spędzają dziś znacznie więcej czasu przed telefonami, komputerami nie wpływa na ich sprawność fizyczną?

Rozwój cywilizacji i wygoda życia zawsze czyniła i czyni nas słabszymi. Z pokolenia na pokolenie ludzie są słabsi dlatego nie ma się temu co dziwić. Jednak mimo to ludzie dalej uprawiają sport.

Mimo iż jest Pan czterokrotnym mistrzem świata, to jednak w federacji rosyjskiej zajmuje Pan drugie miejsce. Będzie rewanż?

W tym roku byłem po operacji barku dlatego do rewanżu nie mogło dojść. W przyszłym roku jednak wracam dlatego proszę być cierpliwym – zawalczę!

Dziękuję za rozmowę.