Marcin Ludwik Rey, publicysta kojarzony na ogół z prawicą, trzeźwo ocenił przyczyny zamachów terrorystycznych we Francji. Jak wskazuje w swoim komentarzy na Facebooku, nie za wszystkim stoi wyłącznie islam. Oto, co napisał Rey:
93. Nie mogę już słuchać perorowania publicystów a nawet ministra spraw wewnętrznych o multikulti jako przyczynie zamachów na dzikim zachodzie. Jak można jednocześnie mówić o spustoszeniach multikulti i piętnować rzekome „strefy szariatu” niedostępne dla policji? Multikulti we Francji? Bez jaj.
93 to jest getto, Bronx i walka o byt a nie żadne multikulti jak na wielorasowych folderach kancelarii audytowych z wielkiej 4. Paniusie z dobrych dzielnic zapuszczają się tam nieraz organizować ćwiczenia z inkluzywności otwartej, jak ich babcie uprawiały dobroczynność fabrykancką. Szlachcicowi tuareskiemu albo wnukowi króla z Mali tłumaczą, że są Francuzami. Ziomki z 93 traktują takich, jak grypsera traktuje psychologa więziennego i mają rację: wracaj do Neuilly, bo ci skroimy torebkę. Paniusia zostanie asystentką parlamentarną socjalistycznego posła, a oni będą zamiatać perony kolejki podmiejskiej.
Albo przyjmą propozycję 1000 euro do ręki, kałasznikowa i obietnicę stania się emirem tuż po dwudziestce.
93 to północne przedmieścia Paryża, te tam szarości całe w tagach które mijacie, kiedy jedziecie z lotniska CDG do centrum kolejką RER-B i robią na was pierwsze bardzo złe wrażenie o Paryżu. Tam żyją ludzie, którzy rzadko jeżdżą do tego centrum, bo po drodze trzy razy będą mieli sprawdzane dokumenty za wygląd. Wam to nie grozi.
93. Masz w dowodzie napisane 93 to choćbyś się za włosy chwycił i podniósł, to się nie przebijesz wyżej, niż kierownik działu w Carrefourze w Saint-Denis, nawet jeśli cała rodzina się wykosztuje na twoje MBA w Londynie. W Londynie, bo w Paryżu i tak się raczej nie dostaniesz na skutek dyskretnych interwencji rodziców studentów typu ta panienka od republikańskiej asymilacji z drugiego akapitu, multikulti k[****] jego mać.
To wcale nie uzasadnia rozjeżdżania ludzi ciężarówką w Nicei, ale nie usprawiedliwia pieprzenia od rzeczy. Ale ja nie przyłączę się do koncertu mądral bez empatii ani znajomości rzeczy, gadających o islamie jako jedynej przyczynie. Wstydziłbym się. Nie zapomnę, że w szkole moi koledzy mieli na imię Abderrahmane, Mamadou, Liem-Khe albo Marko i jestem wierny w przyjaźni. Ja byłem imigrantem i jak czytam, co się w Polsce wypisuje, to mnie nosi, by zostać emigrantem - chociaż postaram się nie trafić do 93.