Marcin Rey we wpisie na swoim facebooku zwrócił uwagę na tekst, który ukazał się na stronach internetowych „Rzeczpospolitej”. Zatytułowano go „Korwin-Mikke: Uchodźcy? Akurat Oświęcim jest wolny”. Jak zauważa Rey - „Rzeczpospolita” w ten sposób Korwinowi… pomaga. Wpis publikujemy poniżej.

Zrobię coś "kontrowersyjnego": wezmę w obronę Korwina, którego postać napawa mnie najgłębszym obrzydzeniem, ale pies go drapał. Chodzi o ten nagłówek dziennika "Rzeczpospolita". Jeśli obejrzycie tylko nagłówek, zakodujecie sobie nieprawdaż, że Korwin proponuje przywrócenie pierwotnej funkcji Auschwitz, a może opowiada się za gazowaniem i paleniem uchodźców. Prawda?

Gówno prawda, ale o tym się dowie tylko ten, który otworzy artykuł, czyli mniejszość czytelników machinalnie przewijających swoje facebookowe tablice. Korwin krytykuje przymusową relokację uchodźców do Polski, na przykład z Niemiec. Dla podkreślenia stanowiska użył szokującej przesady sięgając po przykład Auschwitz, czego oczywiście nie powinien robić, bo to niesmaczne pod każdym względem.

Wśród jego zwolenników łatwo znaleźć takich, którzy naprawdę bredzą o gazowaniu uchodźców, ale akurat nie Korwin, a przynajmniej nie w tej wypowiedzi. Nie bronię tu Korwina, który sam manipuluje na potęgę, powielając co drugą kremlowską narrację dezinformacyjną czy udzielając się w rosyjskich mediach.

Ale tylko prawda jest ciekawa. Używanie manipulacji do zwalczania takich manipulatorów, jak Korwin, jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić. To kompletnie anty-skuteczne, bo ośmiesza i dodaje paliwa przeciwnikom.

Konsekwencja z tego będzie taka, że Korwin będzie wzmocniony i będzie mógł szkodzić jeszcze skuteczniej. Strona dobra musi się trzymać dobra walcząc ze złem.

Obserwuję dość starannie zjawiska dezinformacji. Przykładowo w sprawie konfliktu na Ukrainie mamy do czynienia ze zalewem nieprawdziwych informacji produkowanych przez Rosjan i ich popleczników z Donbasu. Ale niestety bywają także "fejki" wytwarzane przez jakieś mądrale ze strony ukraińskiej, które nie rozumieją, jak bardzo dyskredytują własną sprawę.

Jedną z najbardziej zakręconych piłek, które można sobie wyobrazić, to tzw. "fejk o fejku", czyli fałszywa wiadomość o zbrodniach prorosyjskich separatystów spreparowana przez tychże prorosyjskich separatystów, w celu ośmieszenia podających to dalej zwolenników Ukrainy.

Myślę, że to się zdarzało. W zasadzie każdy, kto tworzy fałszywe wiadomości, powinien z urzędu być podejrzewany o współpracę z przeciwnikiem, a na pewno uznany za winnego lania wody na jego młyn.

Tu link do artykułu, w wersji zarchiwizowanej, bo spodziewam się, że będzie edytowany przez dziennik "Rzeczpospolita"

dam/Marcin Ludwik Rey @ Facebook