Marcin Meller nie szczędzi gorzkich słów pod adresem dyżurnych ateistów polskich. Jego zdaniem, pajaców z ateistów robi „samozwańczy prezes polskiego ateizmu, który ozdabia okładkę „Polityki”, czyli profesor Jan Hartman, jego dwóch partyjnych kolegów, Janusz Palikot i Armand Ryfiński, oraz wielu innych, równie odjechanych obywateli, którzy postanowili zrobić z ateizmu i ateistów pośmiewisko”.

Meller zauważa w najnowszym „Newsweeku”, że miliony Polaków, którzy uważają się za patriotów, skręca się ze wstydu, kiedy widzi „zmulonych chęcią dania komuś w mordę osiłków zwanych kibolami” czy „zombi ryczących raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Pisze, że czuje się podobnie, kiedy obserwuje Ryfińskiego, Hartmana i Palikota.

Za jakie, kurczę, grzechy? Jestem ateistą od zawsze. Wykłócałem się o swą niewiarę ze znajomymi i obcymi, słyszałem kąśliwe uwagi, odpowiadałem” - przekonuje felietonista „Newsweeka”. I dodaje niejako uwiarygadniając samego siebie: „Opowiadałem hardcorowe dowcipy à propos religii, ale podobnym sobie, nie widząc powodu, by epatować nimi ludzi wierzących, traktujących wiarę poważnie, wiedząc, że może im to sprawić przykrość albo ból”.

Meller zżyma się na „ultratolerancję” Palikota, która sprowadza się do brutalności wobec inaczej myślących, rywali politycznych czy ludzi wierzących. Wytyka mu także pamiętną mowę o robieniu karier na dzieciach niepełnosprawnych i przypomina pokrętne tłumaczenia prof. Hartmana. „Może pan już wstać z kolan, panie „jako etyk” Hartman” - pisze.

Bycie ateistą nie oznacza, że muszę się zapluwać z nienawiści do ludzi wierzących, a nawet Kościoła katolickiego i księży. Bycie ateistą nie oznacza, że krytyka tegoż Kościoła i tychże księży musi być plugawa i prostacka. Bycie ateistą nie oznacza, że muszę być nieokrzesanym chamem celującym w słabe punkty ludzi, by ich jak najboleśniej obrazić. Bycie ateistą nie oznacza, że muszę paradować w biskupiej sutannie po ulicach z półgołymi zakonnicami i nazywać obraz Czarnej Madonny bohomazem. Bycie ateistą nie oznacza, że skoro jest Rydzyk, to mam uznać, że Palikot jest moim reprezentantem. Bycie ateistą nie oznacza, że odpowiedzią na Sakiewicza i Karnowskich ma być Hartman. Bycie ateistą nie oznacza, że skoro tamci mają Pawłowicz, to my cieszmy się Ryfińskim. Bycie ateistą nie oznacza, że masz mieć wizerunek opętanego oszołoma, zatrutego własną żółcią i obsesjami” - deklaruje Meller w felietonie o wymownym tytule „Chrońcie ateizm przed Hartmanem”. Czytaj całość TUTAJ

Beb/Newsweek