Jak ustalił dziennikarz Pch24.pl Paweł Ozdoba, organizatorzy nie przekazali do Magistratu informacji o planach związanych z organizacją zgromadzenia publicznego, choć zobowiązywały ich do tego przepisy.

Informację tę potwierdził rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy. Bartosz Milczarczyk podkreślił, że ze strony organizatorów nie było żadnego kontaktu ws. niedzielnej manifestacji. Jak jednak dodał, manifestacja Partii Razem została potraktowana jako tzw. zgromadzenie spontaniczne, a więc takie, które rejestracji nie wymaga. W myśl przepisów zawartych w ustawie Prawo o zgromadzeniach, zgromadzeniem spontanicznym jest takie, które związane jest z nagłym niemożliwym do przewidzenia wydarzeniem i którego organizacja w innym terminie byłaby bezcelowa.

Czy w tym wypadku zaistniały takie okoliczności? Tym bardziej, że pierwsze informacje o planach organizacji pikiety miały pojawić się na 37 h przed pikietą? Mec. Marcin Iwanowski z warszawskiej Izby Adwokackiej w rozmowie z pch24.pl zwraca uwagę, że organizacja manifestacji spontanicznej jest wyjątkiem od zasady i może być stosowana w sytuacji przewidzianej w ustawie „Prawo o zgromadzeniach”. – Wyjątkiem jest potrzeba nagłej reakcji na niemożliwe do wcześniejszego przewidzenia wydarzenie. Należy mieć również na uwadze to, że organizator w miarę możliwości, chociażby z uchybieniem terminu, powinien zawiadomić stosowny organ o planie odbycia zgromadzenia – wskazuje. Mec. Iwanowski podkreśla jednocześnie, że dyskusja o obywatelskim projekcie zakazującym aborcji trwa od dawna, a organizatorzy mieli możliwość przeprowadzenia demonstracji w innym terminie, umożliwiającym zawiadomienie zgodnie z procedurami, lub chociażby przekazanie tej informacji z uchybieniem ustawowego terminu. – Skutkiem zaniechania w tym zakresie jest nielegalność niedzielnego zgromadzenia – kwituje.

żródło: Telewizja Republika