Małgorzata Gosiewska oburza się na „dyplomatyczny” język Andersa Fogha Rasmussena, który kilka dni temu mówił o „rosyjskim wtargnięciu” czy też „przekroczeniu granicy ukraińskiej”. Szef NATO mówił jeszcze o „napływie broni i bojowników z Rosji”.

„Co to k... jest panie Rasmussen?” – zapytała Gosiewska na swoim profilu na Facebooku? „Panie Rasmussen, co jeszcze musi się stać, ile jeszcze zginie cywilnych ofiar, aby pan zrozumiał wreszcie, że to, co się dzieje, to nie "przejaw trwałego udziału Rosji w destabilizacji wschodniej Ukrainy", tylko brutalne działania agresora - terrorysty Putina - wymagające zdecydowanych działań ze strony NATO” – oburzała się posłanka PiS. 

W rozmowie z portalem Onet.pl Gosiewska ubolewała nad tym, że amerykańscy i europejscy politycy ograniczają się do zdawkowych odpowiedzi na daleko idące kroki Putina. I dodała, że Ukraina została pozostawiona sama sobie.

Zdaniem posłanki PiS, jedyny opór Putinowi stawia obecnie Ukraina, ale nie ma ona wystarczających sił, aby robić to skutecznie.

MaR/Onet.pl