Jam Saheba Digvijay Sinhji nosi liceum i gimnazjum na Bednarskiej w Warszawie.

Historia związków indyjskiego maharadży z Polską i Polakami jest dosyć niezwykła. Już w latach 20. goszcząc w Europie miał okazję poznać Ignacego Paderewskiego i Władysława Sikorskiego.

24 grudnia 1941 Stalin wydał zgodę, by z ZSRR wyjechały osierocone polskie dzieci po pogromach jakich Sowieci dokonali na polskich kresach. Przy granicy z Iranem zorganizowano polski sierociniec, do którego trafiały dzieci z całego Związku Radzieckiego. Maharadża dowiedział się o tym, że sieroty z Polski nie mają gdzie się podziać i bytują tam w strasznych warunkach. Postanowił więc je przygarnąć. W 1942 w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru, niedaleko letniej rezydencji maharadży powstał Polski Obóz Dziecięcy.

Maharadża, oprócz osobistego wkładu finansowego i własnej pracy, nakłonił także Izbę Książąt Indyjskich, aby przyjęła na siebie dobrowolne zobowiązanie utrzymania pięciuset polskich dzieci do końca II wojny światowej. W Delhi został powołany Komitet Pomocy Dzieciom Polskim, na który składały się dobrowolne ofiary osób prywatnych oraz kwoty indywidualne zadeklarowane przez kilkudziesięciu maharadżów, którzy zobowiązali się do utrzymywania do końca wojny określonych ilości dzieci.

Do końca wojny przebywało w Indiach ok. 5 tys. polskich dzieci.

Hinduski arystokrata często przebywał z dziećmi, przychodził organizowane przez nich przedstawienia teatralne (np. bardzo przejmował się losem   Kordiana). 

12 maja 1945 pojawił się nawet na uroczystości poświęcenia sztandaru polskiego hufca harcerskiego. Powiedział wtedy: "Jest to dla mnie i mojej żony wielki zaszczyt, że zostaliśmy rodzicami chrzestnymi tego polskiego sztandaru. Niechaj te srebrne gwoździe, które wbijamy w drzewce tej flagi będą gwoździami wbitymi w trumnę wrogów wolności i waszych domów. Zawsze pozostanę wierny i lojalny wobec Polski, zawsze będę sympatyzował z przyszłością Waszego kraju. Jestem pewny, że Polska będzie wolna, że powrócicie do waszych szczęśliwych domów, do kraju wolnego od ucisku (...)"

Rok później dzieci wyjechały z Indii. Cztery lata wcześniej gen. Władysław Sikorski zapytał go w jaki sposób Polska mogłaby zrewanżować się za pomoc jakiej udzielił sierotom. "W wyzwolonej Polsce nazwijcie moim imieniem którąś z warszawskich ulic" - odpowiedział Digvijayasinhaji.  

Wolna Polska spłaca długi z 20 letnim opóźnieniem.

 

PSaw/wikipedia.pl