Niemcy i Francja - te dwa państwa są motorem Unii Europejskiej, a większość decyzji podejmowanych przez takie unijne agendy jak Komisja Europejska to wypadkowa ich interesów. Ostatnio najwięcej problemów wzbudzają Francuzi. Prą do pełnej urawniłówki. W napoleońskim duchu chcieliby przekształcić Europę w jedno super państwo. W dodatku z neomarksistowską ideologią. Jakobińskie metody są już wprawdzie niemodne, ale równie dobrze co szubienica może sprawdzić się finansowa kara.


W mowie wygłoszonej właśnie przed Parlamentem Europejskim Emmanuel Macron zaapelował o obronę demokracji liberalnej i przestrzegał przed autokratami. O kim mówił? Oczywiście: o Wiktorze Orbanie i Jarosławie Kaczyńskim. To jedyne kraje, w których rządzi niepoprawna z francuskiej perspektywy opcja. Macron przestrzegał jednak, że opcję autorytarną ,,widzi w Europi wszędzie''. Można powiedzieć: nowe widmo faszyzmu krążące nad Europą... Teraz o twarzy Orbana i Kaczyńskiego... Trudno o większe bzdury, ale Macron próbuje to mimo wszystko sprzedać.


Ale oprócz pomstowania na wrogów eurokołchozu malował też Macron drogę do budowy jednolitego europejskiego imperium. Punkt pierwszy to naturalnie islamizacja. Macron chce, by instytucje europejskie mogły płacić miastom i gminom, które przyjmują uchodźców. Ponadto Macron zapowiadał konieczność pogłębiania strefy euro; plan ten zakłada między innymi wprowadzenie wspólnego ministra finansów. To tylko wstęp do stworzenia Unii Europejskiej dwóch nie tylko już prędkości, ale wręcz kategorii. Polska byłaby krajem gorszego sortu.

Z planów Macrona nic jednak nie wyjdzie. Gdy idzie o uchodźców, przymusowy rozdział zablokuje Polska wraz z sojusznikami. Gdy idzie o pogłębianie strefy euro, "nie" mówią Niemcy. I to nie tylko CDU, ale także SPD - według niemieckiej prasy obie partie już wypowiedziały się przeciwko.

I tak dzieki dość nieoczekiwanemu sojuszowi polsko-niemieckiemu francuski centralistyczny zamordyzm odchodzi do lamusa...

jr