W programie "Polski punkt widzenia" na antenie Telewizji Trwam minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz mówił o wizycie prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie.

Czego spodziewa się minister Macierewicz? Liczy na "bardzo istotny krok naprzód" w rozmowach dotyczących stabilizacji wojsk amerykańskich w Polsce. Szef polskiego MON spodziewa się jasnego potwierdzenia trwałości obecności tych wojsk w naszym kraju.

"Zapewne będą rozmowy dotyczące zwiększenia zakresu tych wojsk, ponieważ już w kongresie Stanów Zjednoczonych pan gen. Scaparrotti mówił jasno i otarcie, wskazując na dodatkową dywizję, niezbędną na flance wschodniej NATO"- wskazał minister.

Szef resortu obrony podkreślił, że spodziewa się również rozmów o kontraktach zbrojeniowych, co byłoby ważne zarówno dla polskiej armii, jak i do polskiego przemysłu. Gość telewizji Trwam mówił również o podpisaniu przez grupę państw NATO deklaracji o wschodniej flance Sojuszu, która jest "zatwierdzeniem głównych decyzji NATO ze szczytu w Warszawie". Jak zaznaczył szef MON, decyzje zostały podjęte już na szczycie warszawskim w ubiegłym roku, później kilkakrotnie je doprecyzowano. Chodzi o zatwierdzenie "łańcucha dowodzenia, który będzie rozstrzygał o sposobie decydowania o użyciu tych batalionowych grup bojowych".

"Uznanie szczególnego miejsca, zarówno dowództwa Korpusu Szczecińskiego, jak i przede wszystkim dowództwa dywizyjnego międzynarodowego w Elblągu, ma naprawdę olbrzymie znaczenie na wypadek kryzysu, na wypadek jakieś konieczności użycia tych sił"- podkreślał Macierewicz. Jak dodał, w deklaracji znalazł się również zapis, który mówi o czterech grupach bojowych, gotowych w razie ataku do powstrzymania agresji przeciwkika. Grupy te są powiązane ze znajdującymi się w każdym kraju brygadami narodowymi. 

"Batalionowe grupy bojowe są zintegrowane z brygadami. W każdym kraju są narodowe brygady, odpowiedzialne za te batalionowe grupy bojowe. Decyzja ma charakter narodowy, czyli muszą podjąć ją właśnie dowódcy tych brygad. W tym wypadku koordynuje tę decyzję właśnie dowództwo w Elblągu. […] Nie są to tylko batalionowe grupy bojowe – oczywiście, one są wzmocnione, ich siła jest nieporównanie większa, niż normalnych batalionów, dlatego mówimy o batalionowych grupach bojowych – ale i brygady, którym są one podporządkowane"- wskazał szef MON. Decyzja o wyborze Elbląga na siedzibę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód wynika z korzystnego położenia. Może ono umożliwić dowodzenie wszystkimi grupami bojowymi. 

"To jest naprawdę duży obszar. Trzeba od razu dodać, że to dowództwo będzie mobilne, ono będzie się przenosiło, ono będzie miało zdolność przenoszenia się w różne miejsca. Nie jest tak, że ono zawsze będzie stacjonowało w Elblągu, chociaż tam będzie jego główne miejsce stacjonowania"- podkreślił szef MON. 

Ponadto, w związku z deklaracją grupy państw NATO Polska zwiększy liczbę swoich żołnierzy w Afganistanie o 50 osób. Decyzja była podjęta kilka miesięcy temu i w zasadzie została już zrealizowana. 

"Z 200 żołnierzy żandarmów podnieśliśmy tę liczbę do 250. […] Wykazują się oni niebywałym bohaterstwem, skutecznością działania. To jest misja pomocnicza. To nie są żołnierze, którzy biorą udział w działaniach bojowych. Oni trenują, oni doradzają, oni szkolą, oni pomagają, ewentualnie statystują jako pomagający w tych działaniach, ale sami w walkach udziału nie biorą – zaznaczył szef resortu obrony."

JJ/RadioMaryja.pl, Fronda.pl