Dziś w Teatrze Polskim w Warszawie odbył się koncert związany z 35 rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Obecny na tym wydarzeniu szef MON Antoni Macierewicz wygłosił kilka bardzo mocnych słów. 

Jak mówił Macierewicz, koncert w Teatrze Polskim miał za zadanie przede wszystkim upamiętnić bohaterstwo ludzi skrzywdzonych przez czasy komunizmu i stan wojenny: 

"Ten koncert ma bardzo szczególny sens i szczególny kształt. Nie najlepiej brzmi „koncert” w rocznicę stanu wojennego. Cóż mamy czcić? Zbrodnię? Przemoc? Zniewolenie? Tak, oczywiście, nie jest. To jest koncert, który upamiętnia bohaterstwo milionów ludzi. Bohaterstwo polskich kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy postawieni raz jeszcze, kolejny raz, w ciągu okupacji sowieckiej, wobec czołgów, karabinów maszynowych, nagiej przemocy, nie poddali się, którzy przedłożyli często beznadziejną - tak wielu postrzegało - walkę nad zaszczyty, a po prostu spokojne życie".

Jak dodawał, jedyne porównanie jakie można wysnuć odnośnie do stanu wojennego to porównanie z okupacją sowiecką: 

"Tylko taka analogia stanu wojennego oddaje te puste, zaśnieżone ulice, gdzie na rogach stały transportery opancerzone, ten czas, kiedy między 21 a 6 rano nie można było poruszać się po kraju, nie można było w ogóle bez pozwolenia przejeżdżać granic województw".

Macierewicz odniósł się też do morderstw popełnianych w tamtym okresie szczególnie na księżach katolickich: 

"Reżim stanu wojennego przetrwał dalece sam formalny okres stanu wojennego. Ale reżim stanu wojennego trwał nieporównywalnie dłużej i zabijał do samego końca, a na samym końcu zabijani byli księża, mordowani jeszcze wtedy, gdy podobno rozmawiano przy Okrągłym Stole. Mordowano ich nie tylko z zemsty. Mordowano ich po to, żeby Polska nie mogła wstać z kolan, żeby trwał system wprowadzony przez sowieckich namiestników i on trwał częściowo" - powiedział minister obrony narodowej. 

emde/niezalezna.pl, Fronda.pl